18.06.2017
Armored Warfare - brat, czy konkurencja dla World of Tanks?
Armored Warfare nie jest tytułem nowym, ale po ostatnich aktualizacjach wygląda jak nowonarodzony. Wielu myśli, że to typowa zrzynka WoT-a, ale tu się mylą. Armored Warfare jest grą typu "free to play", całkowicie niezależną, osadzoną na najnowszych polach bitew, gdzie wcielamy się w dowódcę najnowocześniejszych maszyn bojowych. Do dyspozycji mamy pokaźny arsenał czołgów podstawowych, czołgów lekkich, dział samobieżnych i opancerzonych wozów bojowych, a każda z tych maszyn jest dopracowana graficznie na najwyższym poziomie. Samo pole walki zostało zaprojektowane tak, aby przypominało obecne strefy działań wojennych (efekt wspaniały, bardzo realistyczny). W społeczności graczy tej produkcji nie odbywają się wielkie mistrzostwa, ani akcje w plenerze, a jedyne co tu znajdziemy, to wewnętrzne rozgrywki rankingowe. Armored Warfare ma jednak coś, czym może się pochwalić. Są to misje kooperacyjne PvE (screen poniżej). Dzięki tym zadaniom można spokojnie zarabiać kredytki i ćwiczyć kooperację ze swoją drużyną bez konieczności kombinowania na mapach PvP. Armored Warfare nie jest grą "pay to win", których wielu graczy nie lubi, a polityka deweloperów kładzie mniejszy nacisk na zarabianie przez ogromnie transakcje (choć czasem bywa drogo).
Grając w tę grę możesz zdobyć
100
Graj
Czy Armored Warfare może konkurować z tak wysokobudżetową produkcją jak World of Tanks? Zacznijmy od podobieństw obu gier. Obie opowiadają o czołgach (WoT ma ich więcej i lepiej zrobionych), obie to gry "free to play" (AW jest tu trochę uczciwsze), obie mają dziesięcioklasowy podział czołgów, dodatkowo dzielonych na kilka kategorii (tutaj WoT robi to o niebo lepiej, ich czołgi są sklasyfikowane i mniej więcej równe na swoim poziomie), obie mają tryb PvP z dwiema drużynami 15v15 (w AW większe znaczenie ma drużyna niż jednostka, a jeden odstający gracz nie wpływa na wynik, czego nie można powiedzieć o WoT). Tutaj kończą się podobieństwa, choć jeszcze parę by się znalazło, ale to recenzja, a nie praca magisterska. Teraz różnice, WoT to czasy WWII, a AW, to czasy obecne, współczesne nam, takie, które łatwiej nam sobie wyobrazić. WoT nie ma trybu PvE (jest, ale tylko dla początkujących graczy, więc go pomijam), który bardzo wspiera kooperację w drużynie (wiem, powtarzam się), nowi gracze mają okazję poćwiczyć jednocześnie z botami i innymi graczami, z kolei dla starych wyjadaczy PvE może być jednym ze źródel dochodu (i to nie małego). Polityka obu gier jest również inna, ale o tym już pisałem. Czemu AW ostatnio zyskuje na znaczeniu? Ponieważ idealnie się wbija w ostatnie trendy, a twórcy doskonale to wykorzystali. Podsumowując, czy AW jest konkurencją dla WoT? Jak najbardziej.
Grając w tę grę możesz zdobyć
i
100
Graj
Choć rzeczywiście konkurencją jest, to w najbliższym czasie nie będzie zagrożeniem. Prędzej bym się spodziewał zagrożenia ze strony nowych, licznych fps-ów, lub choćby tego, że WoT się wypali, Wykorzysta cały swój potencjał, a potem koniec, żadnych większych aktualizacji, bo z czego? WoT, który przestanie być osadzony w czasie WWII przestanie być swoistym klasykiem, a wtedy to WoT przestanie być zagrożeniem. Z kolei AW będzie miał stały dopływ nowych pomysłów, bo na każdej kolejnej wojnie ludzie zabijają się w coraz bardziej wymyślny sposób. Porównałem tu dwie różne produkcje (choć ciężko porównywać dwie różne rzeczy z kilkoma wspólnymi mianownikami), WoT jest już prawie klasykiem, ma miliony graczy, wielkie imprezy, reklamy w TV, a AW graczy zyska drogą pantoflową, przez reklamy na YT i przez nieopisywalny przypadek (ktoś zobaczy na półce w Empiku, bo jest wersja pudełkowa), albo ktoś przeczyta ten artykuł. Więc do zobaczenia na polu bitwy, trzymajcie się i udanych łowów na te pancerne bestie.
(jestem również fanem WoT, a to nie jest herezja, tylko recenzja, proszę się nie mylić)
~Tryumfator