22.03.2018
Bio Shock: Infinite - wybrorna historia, z genialnymi mechanikami
Bio Shock: Infinite to strzelanka rozgrywająca się w latającym mieście zwanym Columbią. Akcja dzieje się przed pierwszą Wojną Światową, natomiast głównym bohaterem jest Booker DeWitt (niekiedy nazywany Fałszywym Pasterzem), czyli detektyw podejmujący się niebezpiecznych zadań, aby spłacić dług. Ma za zadanie odnaleźć i bezpiecznie odprowadzić 13-letnią dziewczynkę o imieniu Elizabeth, która będzie nam towarzyszyć przez większość gry, do swojego zleceniodawcy. Naszym antagonistą jest prorok, który podaje się za ojca Elizabeth. Do dyspozycji dostajemy oczywiście bronie z przed I Wojny Światowej, możemy je ulepszać za pomocą pieniędzy zdobywanych podczas eksploracji świata. Oczywiście jak na serię Bio Shock przystało, nie można obyć się bez super mocy, czy umiejętności, które nazywane są vigorami.
Wspomnianych vigorów jest aż 8, każdy ma zastosowanie w różnych sytuacjach. Przykładową, i za razem pierwszą mocą jest ognisty granat, który może również służyć jako mina, sprawdza się bardzo dobrze na grupki słabszych przeciwników. A jeśli już o przeciwnikach mowa, to należy wspomnieć o sztucznej inteligencji, która w tej grze jest naprawdę dobra. Wrogowie potrafią flankować, chować się za zasłonami, czy nawet uciekać przy niskim poziomie zdrowia.Przemierzając ulice, domy i pałace Columbii natrafimy na części uzbrojenia, czy ubioru. Występują one w postaci skrzynek (oczywiście bezpłatnych). Możemy je wyekwipować w czterech slotach: nakryciu głowy, kamizelce, spodniach i butach. Każdy element daje nam bonus w postaci zwiększonego dmg, zmniejszonego odrzutu, czy zwiększenia wytrzymałości. Tych efektów jest bardzo, ale to BARDZO dużo, co pozwala na dopasowanie uzbrojenia do naszego stylu gry.
Fabuła jest tu bardzo zawiła, natomiast wszystkie zwroty akcji i zmiany scenariusza tylko zaostrzają apetyt. Zakończenie pozostawia wiele pytań, lecz rozwiązuje też niektóre zagadki. Niestety, lub stety grę przejdziemy w około 10-15 godzin, zależnie od tego czy szukamy ukrytych pokoi, zwiedzamy i wpatrujemy się w ściany niczym w pierwszym DOOM'ie. (W dodatku dostępne mamy kilka DLC, których jeszcze nie ogrywałem, więc nie będę się wypowiadał) Z jednej strony dobrze, bo wiadomo, że twórcy nie napchali tam dużo nie potrzebnych wątków, aby przedłużyć czas potrzebny na ukończenie gry. Lecz z drugiej strony źle, bo gdy się wkręcimy trudno potem przeżyć zakończenie. Bio Shock: Infinite - gra niczym nałóg, planujesz zagrać 1 czy 2 godziniki bo jeszcze "przyrka" do odrobienia, a okazuje się że po 4 godzinach wciągającej gry, spostrzegasz, że to już 2 w nocy. Grę oceniam na 9.6/10.