Blacksite - recenzja
Okazuje się że UFO istnieje, a w strefie 51 na prawdę eksperymentuje się z pozaziemskimi technologiami. Dowiadujemy się tego dopiero gdy jako dowódca elitarnego oddziału szturmowego dostajemy zadanie powstrzymania inwazji obcych którym nie spodobało się to, że wkraczamy na ich poziom technologiczny.
Gra przypomina trochę Dooma czy Quake'a w których tak jak tutaj masakruje się całe masy mutantów. Tutaj rzadko kiedy mamy okazję ostudzić lufę gdyż cały czas jest co masakrować. Wrogów jest co nie miara i sami byśmy sobie z nimi nie poradzili, dlatego mamy w drużynie kilku dodatkowych żołnierzy których nie trzeba instruować. Sami bardzo dobrze sobie radzą, potrafią chować się za przeszkodami i osłaniać swoje pozycje oraz wybierać odpowiednie cele.
Mimo iż możemy dowolnie rozkazywać naszym żołnierzom, to jako dobry dowódca powinniśmy także zatroszczyć się o nich. Możemy pozwolić im odpocząć aby zregenerowali siły, a poprzez podejmowanie odpowiednich decyzji podnosimy także ich morale. Warto pamiętać że zmęczeni i przemęczeniu ludzie nie zawsze chcą współpracować.
Jednak z takim rodzajem zagrożenia trzeba walczyć, i to nie byle czym. Mamy do dyspozycji wiele rodzai broni: karabinów, wyrzutni, strzelb czy nawet wraz z postępami w grze bronią samych obcych. Ale na tym nie koniec, gdyż możemy korzystać także z różnych pojazdów np. helikopterów czy samochodów terenowych które również posiadają wszelakie uzbrojenie.
Blacksite to dobry shooter w sam raz dla miłośników single-player jak i multiplayer. Gra wyposażona jest w różne tryby gry np. przejmowanie określonego terenu czy obrona cywilów przez co nie nudzi się tak szybko. Rozgrywka jest po prostu bardzo przyjemna i nie ma na co narzekać.