Chivalry: Medieval Warfare kiedy FPS to za mało
Wielu z korzystających z informacji o steam zdobyło tą grę za darmo. Ta z pozoru niczym nie wyróżniająca się gra mogła wtedy sprawiać wrażenie niszowej. Pomysł mierny ,ponieważ stworzono już pełno gier o średniowieczu. Grafika otoczenia dobra, ale postacie nie specjalnie oddają realizm. Mapy nie są zachwycające. Tryby gry znane już tak dobrze z innych FPS (król wzgórza, przejęcie flagi, deatmatch drużynowy, każdy na każdego, szturm/oblężenie, arena).
Najpewniej to ,że ona tylko z pozoru się nie wyróżnia. Nie dostajemy gry ,gdzie wygrywa ten który szybciej naciśnie przycisk ataku. Nie ma przypadkowych headshotów. Musimy za każdym razem podejść bardzo blisko wroga (jedyna postać zachowująca dystans to odpowiednik snajpera, czyli łucznik, a nawet ten dystans nie jest zbyt duży). Teraz gdy już skróciliśmy dystans musimy jeszcze pokonać wroga. Tutaj wkracza system znany z Skyrim, czyli blok i atak. Każdy dobrze zblokowany cios zużywa kondycje ,ale chroni całe zdrowie. Zatem czy samymi blokami i znajdowaniem chwili na odpoczynek jesteśmy niepokonani? Nie, ponieważ wróg może Cię podejść z kolegą albo być dość wyszkolonym by wiedzieć ,że do bloku trzeba celować w broń zatem będzie celował nie na wprost tylko na przykład w nogi. Podjeść z kolegą? Żaden problem tylko, że tutaj jest zawsze aktywny Friendly Fire :)
Bardzo duży system zarobkowy dzięki Steam. Możemy kupić skórki dla naszej broni. Nioby nic ale początkowo 50% skórek z wyposażenia jest zablokowana(niektóre są dawane za dołączenie do społeczności, niektóre z okazji eventów). Stworzono już bardziej nowoczesne gry jak For Honor jednak ,aż zadziwia dopracowanie gry w czasach gdy nie było jeszcze nurtu na broń białą.