Clash Royale - szczera recenzja
Gra obfituje w różnego rodzaju unikalne postacie. Walki toczą się pomiędzy dwoma głównymi wieżami oraz małymi wieżyczkami. Polecam grę! Godziny spędzone w niej nie są stracone. To prawda Clash Royale pochodzi z ręki odnoszącej sukcesy firmy deweloperskiej Supercell. Nikt nie przypuszczał, że będzie to potencjalna porażka, w rzeczywistości tak nie jest i nie będzie. Clash Royale znajduje się na pierwszym miejscu wśród bezpłatnych plików do pobrania od pierwszego dnia jego uruchomienia na iOS, ale to nie jest kluczowe, najwyższy punkt znajduje się w sekcji „według dochodów”, gdzie Clash Royale Pierwsza również została umieszczona i wątpimy, aby ktokolwiek zdążył go wysadzić w 2016 roku, a właściwie jego brat Starcie Klanów znajduje się na trzeciej pozycji. Clash Royale to wspaniale wyglądająca strategia z prawdziwego zdarzenia. Niech cukierkowa grafika was nie zwiedzie, trzeba tęgiej głowy lub tępego przeciwnika, by wygrywać mecze. Rozgrywka nie jest ograniczona odnawialną energią. W całej produkcji widać doświadczenie studia Supercell na rynku gier. Przygotujcie się więc na długie godziny spędzone na internetowych potyczkach, bo Clash Royale naprawdę potrafi wciągnąć.
Clash Royale jest strategią czasu rzeczywistego, w której gracz musi wysyłać swoje wojska w stronę przeciwnika i równocześnie bronić własnej bazy. Celem jest dotarcie do głównej bazy, po której zniszczeniu gracz wygrywa. Za każdy zniszczony budynek uzyskuje się koronę. Gracz wysyła różne rodzaje wojsk za pomocą kart. Rozgrywka ograniczona jest czasowo, nie ma trybu offline. Na kartach widnieją postacie, które można było dostrzec już w Clash of Clans. Tutaj gracz ma możliwość ich ulepszania, po zebraniu odpowiedniej liczby kart i oddaniu na ten cel garstki złota. Każda z postaci ma swoje mocne i słabsze strony – gobliny dobrze atakują gigantów, z kolei giganci nadają się do niszczenia budynków. Każdy z graczy ma 2 wieże i jedną warownię. Plansza jest niewielka, pomiędzy symetrycznymi polami walki jest rzeka i 2 mostki. Graczy różni jedynie talia kart. Użycie karty skutkuje odjęciem punktów swoistej energii, która na bieżąco się odnawia. Im lepsza postać, tym więcej punktów energii potrzebuje. W dalszej części rozgrywki gracze mogą też dołączać do klanów.
Po upływie regulaminowego czasu doliczanych jest 30 sekund – wtedy panuje zasada, którą w piłce nożnej określa się mianem „złotej bramki”. Ten, kto pierwszy zniszczy jeden z budynków przeciwnika, ten wygrywa. Jeśli tak się nie stanie, liczone są zdobyte korony – kto ma więcej, ten wygrywa. Zasady nie są skomplikowane, ale trzeba strategicznego zmysłu, żeby szybko i płynnie awansować.
Po upływie regulaminowego czasu doliczanych jest 30 sekund – wtedy panuje zasada, którą w piłce nożnej określa się mianem „złotej bramki”. Ten, kto pierwszy zniszczy jeden z budynków przeciwnika, ten wygrywa. Jeśli tak się nie stanie, liczone są zdobyte korony – kto ma więcej, ten wygrywa. Zasady nie są skomplikowane, ale trzeba strategicznego zmysłu, żeby szybko i płynnie awansować. Dość wysoki poziom trudności już na wejściu sugeruje, że gra obraca się w systemie pay-to-win. I trudno się z tym nie zgodzić, choć pieniądze nie wystarczą, by wspiąć się na wyżyny rankingu graczy. Gra się wspaniale, czuć rywalizację z drugą osobą, jest dynamicznie i bez krzty nudy. Mamy tu niespełna 50 kart i 7 aren do odblokowania, a w oparciu o punkty za wygrane mecze prowadzony jest ranking graczy. To wszystko podane w wspaniałej oprawie audiowizualnej, robi wrażenie.