Cuphead - Recenzja + Moja Ocena
Cuphead to gra, która powstawała wieczność. Platwormówka ręcznie animowana klasycznymi technikami w stylu amerykańskich animacji z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Trudno się dziwić tak długotrwałej produkcji - w końcu twórcy musieli ręcznie narysować złożone animacje dla kilkudziesięciu bossów i całęj masy dodatkowych postaci, a nie robili tego w 24 klatkach na sekundę, jak studia Walta Disneya i braci Fleischerów sprzed lat, a w sześćdziesięciu. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem zapowiedzi Cuphead sądziłem, że główną zaletą gry będzie jej niespotykany styl graficzny oraz klimat budowany przez świetną, jazzową muzykę stylizowaną na kompozycje z lat trzydziestych i chociaż jedno oraz drugie można tu faktycznie znaleźć to jeszcze okazało się, iż tytuł ma o wiele więcej do zaoferowania. Ale zanim przejdę do rozgrywki zatrzymajmy się właśnie na tym stylu i opowieści. Fabuła Cuphead jest prosta, ale w sumie dość nietypowa, bo opowiada o dwóch filiżanko-chłopcach, którzy przegrywają w kasynie
swoje dusze i, aby się uratować, muszą podjąć się dla diabła pracy windykacyjnej polegającej na pozyskiwaniu dusz dłużników owego czarta. Właściciele tych dusz nie są oczywiście zachwyceni widokiem porcelany podtykającej im cyrografy do podpisania, więc prowadzi to do serii walk z bossami. Bossami, którzy są przedziwni i w niesamowity sposób potrafią transformować swoje ciała podczas walki. Jeden z pierwszych przeciwników pod koniec starcia przemienia się we własny nagrobek, ubrany w budkę ptak przemienia swoją głowę w palce strzelające kulami, a pojedynek ze szczurzym czołgiem szybko przeradza się w batalię z kotem, któremu asystują duchy pożartych przez niego gryzoni. I chociaż gra ma najniższą kategorię wiekową, a przy tym wygląda jak film animowany dla dzieci - klimat w jaki to wszystko uderza, od diabła poczynając a na walkach z nagrobkami kończąc - cóż, jest to wszystko dziwaczne. Tylko... to chyba nie powinno nikogo zaskakiwać w obliczu materiału źródłowego.
Animacja amerykańska okolic roku 1930 charakteryzowała się specyficznym stylem, który dziś określa się mianem "rubber hose", bo postacie i obiekty często nie tyle naśladują fizyczne właściowiści i sposób poruszania się postaci i obiektów rzeczywistego świata - bardziej przypominają ową gumową rurę - wyginają się w nienaturalny sposób, transformują. Większość ludzi automatycznie kojarzy to z Disneyowskim Steamboat Willie z 1928 roku, ale twórcy Cupheada bardziej inspirowali się stylem studia braci Fleischerów odpowiedzialnych za stworzenie takich postaci jak pies Bimbo oraz Betty Boop. Postaci mniej znanych niż Myszka Miki czy Kaczor Donald, bo, jak łatwo się domyślić, na rynku animacji imperium Disneya pokonało konkurencję.(Gra bardzo mi się podoba oceniam ją na 7/10).
Dodam jeszcze, że opinia o Cupheadzie jest moim osobistym zdaniem i nie każdy musi się z nią zgadzać. Mam nadzieję, że artykuł się przyjmie.