Być jak ze stali!
Ale skąd tu wziąć arenę? I broń?
Na szczęście z pomocną ręką startuje do nas mistrz gildyjny przedstawiając nam propozycje nie do odrzucenia. Stańmy ramie w ramie, zbierzmy cały HONOR do jednego worka i tłumnie krzyknijmy:
GLADIATUS!
Jeśli nigdy nie słyszeliście tego słowa lub nie wiecie o czym tu mówię, to już śpieszę z wyjaśnieniami, ale zanim one pozwólcie tylko, że zdejmę swój miedziany hełm i złote napierśniki. Gorąco tu strasznie w tym całym ekwipunku. Dobrze, że chociaż został mi jakiś KURCZAK i BANANOWA KANAPKA.
W czasie regeneracji opowiem Wam co nieco o tym pięknym i niebezpiecznym świecie gołych i spoconych wojowników, którzy już świata nie widzą poza areną i kolejnym rajdem na biedne SZCZURY pod MROCZNYM LASEM.
Gladiatus istnieje już dobrą dekadę. Początkowa myśl twórców, przez te dziesięć lat , nie zmieniła się znacząco od formy symulatora brutalnej rozrywki jaką niektórzy pamiętają z dzieciństwa. Nadal jest to mozolne przebijanie się przez kolejnych przeciwników, zbieranie honoru oraz złota, tylko po to by stać się numerem jeden na serwerze.
Gramy ciągle w grę, która kradła nam codziennie kilka godzin po powrocie ze szkoły. Teraz gdy patrzy się na wdrożone zmiany, nadal czuć stary, dobry klimat.
Wiem, że miałem mówić o zawartości, lecz przed tym musiałem wyrazić delikatny podziw dla twórców za to co tworzą i jak to robią.
Zasada gry jest prosta, ale jak każdy wie to w niej właśnie tkwi piękno. Na start dostajemy rozbudowany panel wyboru bohatera.
Kobieta lub mężczyzna.
Po przedarciu się przez pierwszy wybór, dostajemy do ręki miecz i tarczę. Stajemy do walki z pierwszym przeciwnikiem. Jest nim SZCZUR, którego pokonujemy jeszcze kilkanaście razy zanim nie rozwiniemy się na tyle, by pokonać RYSIA. Zasada się nie zmienia jeśli o ten tryb chodzi.
Od drugiego poziomu gry otwierają nam się bramy areny, na której możemy dzielnie walczyć za…
Za siebie!
Pamiętajmy jednak, że nie samą walką gladiator żyje. Od czasu do czasu trzeba iść na zakupy. Tutaj otwierają nam się całe bazary i targi oraz inne rynki, które aż się wylewają od nadmiary sprzętu, jedzenia i innych błyskotek.
Pieniądze grają główne skrzypce, ale czy warto je od razu wydawać? Czy nie lepiej poczekać na otwarcie domu aukcyjnego, gdzie z radością trzy razy przelicytujesz pierścień z charyzmą za ostatnie grosze?
Czas podjąć wybór! Stworzyć gildię i wspólnie zająć się podbojem AFRYKI.
Czekam na Was w grze GLADIATUS oraz na YOUTUBE: PaVeN0
Dzięki za przeczytanie i do kolejnego artykułu.