Gothic 3 - Krytycznym okiem fana serii cz.1
Witajcie drodzy banankowicze!
Ostatnio po dosyć długiej przerwie odpaliłem Gothica 3. Tym razem jednak postanowiłem spojrzeć na niego nieco krytycznym okiem. Wszystkie moje przemyślenia umieszczę w kilkuczęściowych (prawdopodobnie wyrobię się w dwóch) artykułach pod nazwą Gothic 3 - Krytycznym okiem fana serii. A na samym początku, w ramach wstępu, parę informacji o samej grze.
Gothic 3 jest, jak sama nazwa wskazuje, trzecią odsłoną przygód bezimiennego bohatera, wydaną w 2006 roku, przez niemiecką firmę Piranha Bytes. Ukazuje ona losy głównego protagonisty, bezpośrednio po wydarzeniach z części drugiej, to jest, dopłynięcia do Krain Centralnych na pokładzie galery paladynów.
Bezimienny bohater szybko przekonuje się, że rzeczywistość, którą porzucił wypływając z Khorinis diametralnie się zmieniła. Orkowie wygrali wojnę, a życie ludzi jest dla nich niewiele warte. Trzecia część tej serii oferuje nam znacznie zwiększony poziom rozgrywki, oparty na większym świecie i nowych (jak na tamte czasy) rozwiązaniach technologicznych. Ale czy na pewno tak jest? Pragnę przedstawić Wam moją subiektywną (!) listę największych błędów i absurdów, które Piranha Bytes zaserwowała nam w przypadku trzeciej części serii Gothic.
Zapraszam wszystkich do lektury!
- 1. "Rozległy" teren;
We wstępie wspomniałem o większym świecie, wewnątrz którego może poruszać się nasz protagonista. I po części jest to prawda. Mamy w końcu rozległe, zimowe pustkowia mroźnego i surowego Nordmaru, obszerny i niebezpieczny, piaszczysty teren Varantu, a także utrzymujące się w umiarkowanym klimacie Krainy Centralne. Do tych ostatnich chciałbym się właśnie odnieść. Jak na główny obszar Królestwa Myrtany są one niewyobrażalnie małe. Grając w poprzednie części Gothica, wyobrażałem to sobie, jako rozległy teren, pełen tętniących życiem miast, czy licznych fortów armii królewskiej. Tymczasem dostaliśmy obszar niewiele większy (jeśli w ogóle, nie chodziłem z miarką) od wyspy Khorinis (wliczyłem tutaj teren Górniczej Doliny i Jarkendaru). Miast także nie ma wcale dużo... a skoro już o miastach mowa;
- 2. Niewielkie miasta;
Mając na myśli miasto (oczywiście w realiach średniowiecznych), widzimy oczami wyobraźni masę budynków: tawerny, domy kupieckie, domy publiczne, czy też po prostu masę niewielkich chatek mieszkalnych. Tymczasem Gothic 3 oferuje nam to, że właściwie większość miast można nazwać, cytuję, dziurą zabitą dechami. Nie mówię tu oczywiście o stanie w jakim się znajdują. To jasne, że wojna uczyniła tam niewyobrażalne szkody i zniszczenia. Chodzi mi bardziej o ich wielkość i rozbudowę. Miasta na kontynencie nie są nawet w połowie tak dobrze rozbudowane, jak będące w kryzysie ekonomicznym Khorinis. Jedynym wyjątkiem może być miasto Vengard, które przed wojną mogło wyglądać naprawdę imponująco. Ale w końcu stolica królewska musi spełniać jakieś standardy.
- 3. Orkowie nagle się ucywilizowali?!;
Niezwykle dziwną sprawą, która z pewnością przykuła uwagę niejednego gracza podczas rozgrywki jest zachowanie orków. Nagle w sposób całkowicie niewytłumaczalny, jesteśmy zmuszeni odrzucić nasz pogląd odnośnie ich rasy, jako ludu, raczej prostego, (ale nie prymitywnego, ponieważ tę teorię dementuje Xardas) agresywnego, wypowiadającego się w swoim języku, w czymś w rodzaju jęków, ryków.
Nagle ni stąd, ni zowąd każdy, dla pewności zrozumienia powtórzę, KAŻDY jeden ork, choćby najprostszy strażnik czy zwiadowca rozumie, ba, nawet porozumiewa się mową ludzką w stopniu komunikatywnym na poziomie C2. Nie mam pojęcia czy ominęło mnie coś z gothicowego lore w tej kwestii, jakiś dialog, cokolwiek co mogłoby to wytłumaczyć. Jedyna rzecz jaka przychodzi mi do głowy, równie absurdalna jak sam ten przykład, jest jakiegoś rodzaju oddziaływanie na orków mocą Beliara przez Xardasa, aby ułatwić poszukiwanie artefaktów Adanosa. Sam jednak w to nie wierzę, pomimo że ta myśl zrodziła się w mojej głowie.
Ciąg dalszy wkrótce po weryfikacji artykułu.