GTA z hakerami? Typowe Sandboxy Ubisoftu. Recenzja Watch Dogs
Tak sobie uświadomiłem, że dotychczas nie miałem choćby najmniejszego zaznajomienia się z grami od Francuskiego giganta, czyli firmy Ubisoft. Jakoś mnie to wszystko ominęło, hype na Assasynów i w sumie w żadnego dotychczas nie zagrałem. Co więcej ominęły mnie też jakimś cudem wszystkie Far Cry'e więc tym bardziej z ciekawością nastawiłem się na moje pierwsze zetknięcie się z tym gigantem. A ponieważ ani Far Cry, ani Assansyni nigdy jakoś szczególnie mnie nie interesowali postanowiłem sięgnąć po tytuł z ich półki który od razu wzbudził moją ciekawość bo poruszał tematy związane z nowoczesną technologią, siecią internetową, masową inwigilacją czy inżynierią społeczną. Tytuł Watch Dogs jest tytułem, w który autentycznie chciałem zagrać, tym bardziej kiedy usłyszałem że głównym bohaterem jest haker i większość rozgrywki to hakowanie i ogólnie cuda nie widy technologiczne. Uświadomiłem sobie jednak że chyba nikt o tej grze chyba nie pamięta... albo jakoś słabo się utarła w pamięci graczy czy recenzentów bo nikt, no prawie nikt, jej nie wspomina albo jej nie przypomina, zadziwiające bo przecież z opisu gra porusza tematy nam tak bliskie i takie, z którym w gruncie rzeczy musimy się już w pewien sposób mierzyć, gry to w ogóle ciekawe medium, jasne są po to żeby zarobić i dać nam rozgrywkę ale z coraz większym rozwojem tej branży widać też ciekawe pomysł, nie można zaprzeczyć, że gry stały się częścią naszej kultury i są na chwilę obecną takim samym dziełem kultury jak książka czy film, tym bardziej że gry mają ciekawy, a nieraz bardzo interaktywny sposób przedstawienia swojej wizji. No właśnie, wizja to ważna rzecz dla gry komputerowej, wizja która stoi za grą, jej klimatem i pomysłem, zawsze jest ważna. A trzeba przyznać że wizja stojąca za Watch Dogs (Strażnicze Psy ?) jest całkiem ciekawa... a nawet niepokojąca bo pomysł z system ctOS (Central Operating System, pol. Centralny System Operacyjny) nieco tylko zalatuje Orwellem. Mi bardziej zalatuje Huxley i to na sterydach. Choć badając stare recenzje i artykuły o tej grze mam wrażenie że oczekiwania graczy mocno się rozminęły z dziełem twórców, a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze dosyć zabawny dla mnie komentarze sprzed lat wyklinające Ubisofta, że nie dostaliśmy tak przełomowej grafiki jaka była początkowo pokazywania i obiecywana... cóż chce przypomnieć, że taki sam manewr stosują teraz wszystkie firmy i nawet nasz ukochany CDP zrobił nas w bambuko kiedy wypuścił trailer Wiedźmina 3, który nijak miał się do prawdziwej gry, i tak samo zrobił Techland i itp, no ale nie ważne. Ważne jest to że Watch Dogs chyba nie wpadł jakoś szczególnie w pamięci graczy, dlatego ograłem grę, zaznajomiłem się z nią i dziś chcę wam ją przedstawić.
Watch Dogs zadebiutował 27 maja 2014, zostając wydanym na wszystkie możliwe platformy, na PS 3 i PS 4, na XOBXa 360 i Xbox One, nawet Wii U no i oczywiście na PC, za wydanie, produkcje i stworzenie całej gry odpowiedzialny jest francuski gigant w branży gier Ubisoft Montreal czyli po prostu Ubisoft. Gra w zamyśle swoich twórców miała poruszać zupełnie nowe wątki które narodziły się wraz z nowymi możliwościami technologicznymi i inwigilacją, bazując na nowy trendach czy prądach w kulturze i popkulturze. Od dłuższego czas, wtedy jak i teraz, temat inwigilacji za pomocą technologii i subtelne podpowiadanie inwigilowanym jak mają myśleć sprawia że temat cyfrowego tresowania jest bardzo mocny i obecny, zarówno w książkach, filmach, grach czy życiu realnym. Ubi postanowiło zagrać na tej karcie sięgając jeszcze po temat wielkich korporacji które w zasadzie dysponują ogromnymi wypływami w świecie. Fabuła gry dzieje się w Chicago, w stanie Illinois w jedynie słusznych USA (miejsce tresury i chorych eksperymentów chyba wszystkich) w 2013 roku. Opowieść przedstawia nam losy byłego przestępcy, specjalnego hakera Aiden Pearce, który włamał się do chicagowskiego ctOS (Central Operating System, pol. Centralny System Operacyjny), scentralizowanego komputera zarządzającego nowoczesną cyfrową technologią, dzięki temu otOS jest powiązany prawie z każdym urządzeniem elektrycznym w mieście Aiden jest wstanie swojego dostępu do sieci go zhakować. W ogóle Aiden ma ogromne możliwości, może za pomocą scentralizowanej sieci namierzać, kontrolować a nawet inwigilować czy okradać niczego się nie spodziewających obywateli. Pearce mimo iż jest w samym centrum otOS nie jest wykrywalny przez co jest w stanie nawet kontrolować co dzieje się w korporacji Blum, czy firmie odpowiedzialnej za otOS. Fabuła przestawiając nad Aidena szybko skręca na tor tak przewidywalny i nudny że aż nie wiarygodny, na skutek jednego z włamać Aiden zostaje prawie wykryty, popada w konflikt ze swoim dotychczasowym współpracownikiem i chce się wycofać z interesu, jednak sam nie wiem że swoim, wydawało by się niewinnym włamaniem, poruszył niebo i ziemie a na jego trop wpadli wielcy tego świata obawiając się że haker wykradł coś czego nie powinien, Tak więc za Aidenem ruszają płatni zabójcy którzy w sumie przez przypadek zabija nie jego a siostrzenice naszego głównego bohatera. I tym sposobem Pearce poprzysięga zemstę na wszystkich którzy przyłożyli rękę do tej zbrodni i rozpoczyna krucjatę która zaprowadzi go do walki z największymi politykami - sprzedawczykami, korporacjami, lożami... ekhem. Tak mniej więcej zapowiada się fabularnie Watch Dogs. I o ile fabuła tak naprawdę jest pretekstem do zabawy ze światem który Ubi nam stworzył to jednak atmosfera gry jest prowadzona dwoma torami, ile przez całą rozgrywkę miałem wrażenie że atmosfera w scenkach i przerywnikach jest mega poważna i tajemnicza to w rozgrywce gdzieś gubiłem tą atmosferę którą zabijała powtarzalność i typowe dla Sandboxów zachowanie w świecie gry. Choć przyznaję, doceniam zamysł twórców, którzy ewidentnie chcieli nakreślić problematykę dostępności w sieci wszystkich naszych danych oraz masowej inwigilacji.
Pod względem mechaniki, Watch Dogs to do bólu typowym sandbox Ubisoftu, typowy czyli... ? Czyli tak prawie dokładna kalka kopiuj wklej w wszystkich Assasynów i innych gier z otwartym światem nieco jedynie udoskonalone i zmienione. I trzeba powiedzieć w prost że element hakowania, który jest nam przedstawiany jako największy ficzer gry oraz rozgrywki, można porównać z typowo RPGową magią, no ale po kolei. Hakowanie jest główną mechaniką gry, o nie opiera się główna oś fabularna i cała historia postaci, Aiden to doskonały haker który podłączył się pod centralną sieć zarządzania miastem, dzięki czemu ma natychmiastowy dostęp do kamer, systemów bezpieczeństwa, instalacji świetnych i energetycznych miasta, może również podsłuchiwać rozmowy szaraczków (w sumie nie wiem po co, bo gadają zupełnie bez sensu) a nawet bezkarnie łamać ich konta bankowe i czyścić je do zera, szacun dla Aidena, który pokazuje że tylko fizyczna gotówka jest dla niego wartościowa. W czasie rozgrywki możemy oczywiście łamać zabezpieczenia, zmieniać instalacje świetlną tym samym powodując chaos na ulicach, zwabiać wrogów na hydranty czy też skrzynki z prądem które mogą po jednym naciśnięciu guzika eksplodować. Jednak to wszystko jest oparte na baterii naszego smartfona która po wykorzystaniu limitu samoistnie się ładuje. Ogólnie nieco rozczarowuje uproszczenia hakowania i jego małe możliwości, w sumie wszystko się sprowadza do naciśnięcia jednego przycisku. Pod względem mechaniki walki to gra prezentuje nam strzelankę z perspektywy trzeciej osoby, a jeśli chodzi o wyposażenie naszego hakera to nie ma się do czego przyczepić mamy karabiny szturmowe i wojskowe, strzelby, pistolety różnego rodzaju w tym te pneumatyczne i z tłumikiem istnieje co prawda walka wręcz ale jest ona raczej na bazie dodatku gdybyśmy zostali zmuszeni do walki w bezpośrednim starciu Aiden ma jeszcze do dyspozycji swoją pałkę którą jest wstanie powalić każdego przeciwnika. Ogólnie rzecz biorąc model strzelania bardzo mocno kojarzył mi się z pierwszą Mafią niż GTA, co prawda Aiden ma na sobie kamizelkę kuloodporną i jest w stanie nieco wytrzymać a po za tym jak na grę z dawnej epoki konsol jeśli nie jest atakowany przez jakiś czas jego zdrowie się regeneruje, jednak zdecydowanie bardziej premiowana jest strzelanka za osłonami, zdejmowanie przeciwników za pomocą pułapek czy też umiejętne wyprowadzanie ich w pole, co prawda możemy rozwiązać wszystkie problemy na Rambo ale nie jest to aż tak premiowane. W grze istnieje też pewien bardzo ważny ficzer, czyli jazda pojazdami która została ewidentnie skopana, ale po kolei. Jak w każdej grze tego typu (czyli udającej GTA) mamy do dyspozycji wiele pojazdów, samochodów, ciężarówek, motocykli, motorów i ipt, i choć jest to jeden z ważnych ficzerów gry czyli wyścigi samochodowe, ucieczki przed policją, pościgi to nie przyłożono się do zrobienia przyzwoitego modelu jazdy, samochody są pozbawione licznika więc nie wiemy ile faktycznie jedziemy, musimy sami wyczuć pęd naszego samochodu, po za tym pojazdem steruje się niczym beczką robiącą za sanki na kuliku, przy każdej choć najmniejszej próbie skrętu samochodem miota na wszystkie strony jak przy opętaniu. Nie wspomnę nawet o takich fajnych szczególikach że co prawda w grze mamy motory ale jedynie nasz główny bohater z nich korzysta wszyscy pozostali jakoś o tym zapomnieli. Oczywiście jak to w grach Ubi mamy masę zadań nito pobocznych ani to dodatkowych, poprawnie powinienem powiedzieć dodatkowe aktywności, są to prowadzenie śledztw, odkrywanie morderstw, zlecenia od macherów na porwanie samochodów czy zwrócenie na siebie uwagi policji, ipt a przy tym również odblokowanie wież systemu kontrolnego miasta i podłączanie się do nich co umożliwia nam odblokowywanie dodatkowych aktywności i misji a także nowych kryjówek w kolejnych sekcjach miasta. No i są jeszcze bangi, całe miasto Chichago jest pełne gangsterów, narkomanów, morderców, porywaczy i ipt całej masy tego szamba, poważnym problemem w rozgrywce stanowią kryjówki gangów które musimy nawet nie tyle oczyścić bo zazwyczaj gra karze nam zlokalizować lidera danego gangu, a następnie go pobić, i jest to rozwiązanie złe bo np zabrania rozwiązywania sprawy siłowo a wymusza na nas iście assaasynowe rozwiązanie problemu, już nawet nie wspomnę że logika świata kuleje kiedy w środku miasta, na dachu jednej z uczelni siedzą sobie jacyś bandyci z karabinami i nikt nie zwraca na to uwagi. Ubi tworząc Watch Dogsa bardzo zależało na stworzeniu żywej iluzji świata i faktycznie początkowo możemy dać się na to nabrać, co prawda większa część npców to bezmyślne szwendacze ale prowadzą rozmowę ipt możemy podsłuchać ich rozmowy i wiadomości, na minus należy zaliczyć tak że jest to kilka takich samych wiadomości zapętlonych na krzyż ale szanuje to że choć pomyślano o tym żeby w ogólne można było podsłuchiwać cudze rozmowy.
Podsumowując, podczas grania Watch Doga miałem bardzo mocno mieszane uczucia i nie odparte wrażenie, że Ubi chciało mieć swoje własne GTA, oczywiście to i owo pozmieniano, a szkielet rozgrywki w teorie jest zupełnie inny to te porównania nie są całkiem bez podstawie, o dziwo fabuła gry jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła mimo iż jest wykonana co najmniej poprawnie i właśnie dla tego Watch Dogs dostaje ode mnie w skali 1 do 10, zaledwie 6,5/10. Czy polecam do zagrania jak chcecie to pewnie ale uważam że są lepsze sandboxsy niż akurat Watch Dogs który co prawda ma kilka fajnych elementów ale coś mi się wydaje że tej grze brakuje.
Pozdrawiam
Tybero