Hominis Nocturn też lubi RPG. Recenzja Vampyr
Doskonale zdaje sobie sprawę z fascynacji jaką mają niektórzy tematem krwiopijców, temat wampirów jest tematem który doskonale się przyją zarówno w kulturze jak i popkulturze, był wałkowany na wszelkie możliwe sposoby, odsłon i reinterpretacji wampirów, spożywania krwi i itp jest tak wielkie multum że szkoda nawet wymieniać, ba są nawet serie wampirycznych romansów xd Nie dziwo to więc że kiedy pojawiły się gry komputerowe prędzej czy później zagościły w nich krwiożercze krwiopijce. Początkowo bardzo klasycznie w horrorach z czasem jednak zdecydowano się na coraz to ciekawsze przedstawienie wampirów i nowego pojmowania ich fenomenu, mimo tego wciąż pozostają fani klasycznego rozumienia wampirów. I właśnie to klasyczne pojmowania i ukazanie wampirów zdecydowało się niewielkie francuskie studio kiedy zainspirowano najprawdopodobniej notatkami medycznymi z początku XX wieku i wnikliwą lekturą Drakuli zdecydowali się na stworzenie gry która najlepiej by wpasowało się do klasycznej gotyckiej opowieści o wiktoriańskim Londynie. Dontnod Entertainment niewielkie francuskie studio które odniosło pewien sukces tworząc pewną grę o takiej tam nastolatce co umie zmieniać czas (nie mam pojęcia co to jest ale tak twierdzą internety) zdecydowało się na stworzenie wampirycznego RPG o gotyckim klimacie. Chcąc nie chcą jak mówić o tej grze trzeba powiedzieć jedno, budżet nie był wielki, nad grą pracowało około 80 osób ale za to mieli oni wizje mrocznego gotyckiego świata... chociaż tak naprawdę to nie. Początkowo bowiem zastanawiano się nad osadzeniem akcji w Stanach Zjednoczonych w latach 50, no wiecie epoka nadchodzących hipisów i takie tam (nie żeby coś podejrzewał ale to studio ma takie dziwaczne pomysły i ciągotki) jednak po pewnych przetasowaniach i perypetiach zdecydowano się na osadzenie gry w Londynie w początkach XX krótko po I wojnie światowej w trakcie epidemii hiszpanki, i choć postacie i wydarzenia nam o tym mówiąc to przez całą grę miałem wrażenie że jest to raczej okres schyłkowych XIX czyli wiktoriański Londyn Kuby Rozpruwacza oraz detektywa Sherlocka Holmesa. Do produkcji nad Vampyrem posłużono się masą detali, np użyto oryginalnych wiedzy medycznej i podręczników medycznych z tego okresu aby uwiarygodnić wiedzę naszej postaci. Napisano świetną historię, grę zrobiono poprawnie... i jakimś cudem Vampyr tak bardzo podzielił i graczy i recenzentów, choć ci drudzy nie zostawili na nim suchej nitki. Jak do tego doszło, i co takiego zawiera w sobie ta gra że tak mocno rozchwiała ludźmi którzy wyrzucają jej że udaje ona grę typu AAA (co jest prawda) jak też to że to gra głupia i nie dopracowana (co jest prawda w zaledwie 10 %) z całą pewnością w grze widać że pomysł złapania zbyt wielu srok za ogon wrócił i ugryzł producentów w tyłek. No ale panie i panowie pora ruszyć szlakiem wampirów i wcielić się postać angielskiego do bólu doktora Jonathana Reida, possać trochę krwi, powalczyć z wampirami i łowcami, rozwiązać sprawę epidemii, pobawić się w detektywa i zastanowić się nad nieżyciem wampira. Zapraszam na grę Vampyr.
Vampry miał swoją premierę 5 czerwca 2018 wydany został na PC oraz na konsole zeszłej generacji czyli XOXa ONE oraz PS4, a z zdecydowanie duży opóźnieniem wszedł nawet do obozu czerwonego zostają w 29 października 2019 wydany na Switch. Za produkcję jest odpowiedzialne Francuskie studio Dontnod Entertainment (znane z jakiejś tam przygodówki czy coś) zaś wydawcą również został Francuski odpowiednik CDP Focus Home Interactive (obecnie Focus Entertainment), w Polsce odpowiedzialnym za wydanie i dystrybucje gry jest CDP. Fabuła choć zabiera nas do krótko powojennego Londynu, w czasie epidemii Hiszpanki, mowa tu o I wojnie światowej, to przez cały okres czasu wcale nie czułem tego że to Londyn wojenny albo krótko powojenny, o wiele bardziej miałem wrażenie że to czasy wiktoriańskie, idealny temat na horrory i śledztwa, zresztą w trakcie całej przygody brakowało jeszcze bym spotkał Kubę Rozpruwacza albo Sherlock Holmes. Wcielamy się w młodego naukowca, typowego brytolskiego dżentelmena, doktora Jonathana E. Reida który wraca z frontu wojny światowej na której opracował niesamowicie nowatorką metodę transfuzji krwi. Jednak kiedy przybywa do Londynu zostaje napadnięty i urznięty w szyje, w ten sposób Jonathan zamienia się w prawdziwego wampira, nie będąc świadom co się do końca dzieje a niepanującą nad swoimi żądzami krwi zabija pierwszą przypadkowo osobę którą spotyka, czyli swoją siostrę z której wypija krew. Po chwili zaś jest na celowniku dziwacznych typów którzy zwą się Stróżami Prydwen,a którzy są łowcami wampirów, Jonathan musi uciekać, szybko napotyka również inne wampiry ale nie takie same jak on. Te są o wiele dziksze i zdeformowane, a niebawem kiedy na nieboskłonie zaczyna świecić słońce Reed krzyczy z bólu, wampiry nie mogą poruszać się na słońcu. Jonathan zrozpaczony morderstwem siostry i tym czym się teraz stał, żywym lub też nie zaprzeczeniem jego najważniejszej dziedziny nauki próbuje popełnić samobójstwo. Mimo iż strzela sobie w serce i tak przeżywa, wampira nie tak łatwo zabić. Po pewnym czasie zostaje odnaleziony przez doktora Edgar Swansea, ten wyjaśnia mu że wampiry które napotkał to ogromne zagrożenie dla Londynu, gdyż w mieście nie szalej hiszpanka a wampirza plaga. Jonathan dołącza więc do doktora Edgara i jego załogi w szpitalu Pembroke. Wróci do swego najważniejszego zadania, musi ratować ludzkie życie i o nie dbać, jednocześnie jak sobie poradzić z coraz większym wampirzym głodem krwi. Będą zawierzony między dwie skrajnościami, z jednej strony chce pomóc swoim pacjentom a jednocześnie chętnie by się nimi pożywił stoi przed prawdziwym wyzwaniem przysięgi Hipokratesa. A jednocześnie w tym wszystkim, musi zatrzymać wielką epidemie, wplatać się w romans z potężną wampirzycą, poznać śmietankę wampirzej elity Londynu, zetrzeć się w łowcami Prydwen i ich charyzmatycznym wodzem. A do tego dojdą wątki egzystencjalne a nawet legendarne, kiedy na naszej drodze staną opowieści o królów Arturze oraz celtyckie legendy. A wszystko to skąpane w mroku i ciemności pogrążonego w chaosie i mordach Londynu.
Z całą pewnością mimo wielu wad, najsilniejszą stroną Vampyra jest jego historia i klimat, trzeba przyznać że intryga która się zawiązuje jest na tyle ciekawa i dobra że do samego końca mnie interesowało jak zakończy się ta historia, bądź co bądź wcale nie taka oczywista. A doskonały klimat Londynu tylko polepsza, wiecznie skąpanego w mroku, na wpół zrujnowanego robi swoje.
Pod względem mechaniki gry i rozgrywki Vampry to krzyżówka klasycznego RPGa z Dark Soulsami. Walka jest bardzo dynamiczna, opiera się na pasku staminy, czyli wytrzymałości, od tego zależy czy możemy wykonywać uderzenia, mocne lub słabsze, biegać lub przemieszczać się teleportacją krótkiego zasięgu. Walka tak jak w Soul opiera się na atakowaniu, unikach, wyprowadzaniu ciosów z zaskoczenia i umykaniu atakowi przeciwnika, no i nasz bohater też jest podatny na każde możliwe uderzenia. Nasi przeciwnicy mają dwa rodzaje pasków, zdrowia z nim to każdy wie o co chodzi, a drugi to odporności, pasek odporności możemy zbić za pomocą broni dodatkowej, pałki do ogłuszania, pistoletu czy rewolweru, wówczas nasz przeciwnik pada na ziemie ogłuszony a my możemy wówczas wyssać z niego krew. No właśnie krew, odgrywa ona ogromną rolę zarówno w fabule, opowieści jak i w rozgrywce. Zaczynimy od tego że mamy trzy pasku, zdrowia, wytrzymałości oraz pasek krwi, który odpowiada paskowi magii w większości RPG, za pomocą paska krwi możemy stosować specjalne umiejętności wampirze, regeneracja zdrowia albo też atak swoimi kościstymi pazurami. Punkty krwi z kolei to odpowiednik typowego doświadczenia choć jego zbieranie jest zupełnie inne niż klasycznie. Punkty krwi zyskujemy wykonują różne zadanie lub z postępem fabularnym kiedy lepiej panujemy nad naszymi wampiryzmy mocami, co prawda zyskujemy jakieś tam punkt za walkę ale są one tak małe i tak żałosne że możemy to sobie zupełnie pominąć, system zbierania punktów krwi jest mocno podobny do systemu levelowania z Risena 2 gdzie tam zbierano punkt chwały, no ale tam istotnym elementem wszystkiego była walka, tutaj tego nie ma. Oczywiście jeśli chcemy możemy wyssać krew od naszych kochanych pacjentów, no ale raz to nie etyczne, dwa może nas doprowadzić do złego zakończeniu, choć trzeba przyznać że jest to mocno opłacalne. Wysysanie krwi z postaci niezależny sprawia że nasza dawka punktów krwi wzrośnie niesamowicie szybko, w ogóle rozwiniemy się już na wczesnych etapach w potężnego wampira, ale jeśli będziemy oszczędzać naszych pacjentów to gra będzie trudniejsza. Droga na skróty kończy się złym zakończeniem, trudniejsza ale uczciwsza rozgrywka zaowocuje dobrym zakończeniem. Wróćmy jeszcze do postaci niezależnych i punktów krwi, wiele postaci które napotykamy, są nie tylko dwuznacznie moralnie i tak naprawdę to chcemy ich zaciukać i wyssać krew ale też mają swoje sekrety. A że skoro Londyn i to prawie na modłę wiktoriański to aż się prosi o wprowadzenie postaci Sherlock Holmes, no może nie dokładnie jego ale jego profesji już prędzej. Czyli możemy prowadzić śledztwa, detektyw wampir jest o tyle skuteczny że ma doskonały słuch, więc możemy podsłuchiwać mieszkańców miasta, może ich obserwować z niedostępnych pozycji, dowiadują się o nich coraz więcej, a im więcej o nich wiemy tym więcej krwi możemy z nich wyssać. Co więcej wiele postaci niezależnych może chorować, i jako lekarz możemy poddać im lekki, które sprawią że jakość ich krwi wzrośnie. Gra jest podzielona na 4 dzielnice, Doki, Szpital Pembroke, Whitechapel i West End, każda z dzielnic ma swój filar, czyli postać najważniejszą odpowiedzialną za zdrowie danej dzielnicy, jeśli na skutek naszych działań filary zginą w dzielnicy może dojść do wielu chorób, pojawią się wiele nowych stworów oraz podniesie się cena asortymentów w sklepach. Jeśli zaś będziemy bez opamiętania wysysać krew z każdego dzielnica może upaść, wówczas wszystkie zadanie podoczne się po blokują, postacie niezależne znikną a w dzielnica będą się kręcić agresywni łowcy oraz stwory. Najmocniejszą stroną gry, jak już wspomniałem jest historia, fabuła oraz klimat, Londyn skąpany w mroku, niebezpieczny, w klimacie końcówki XIX oraz początku XX a to tego wszystkie Angolska kultura z tamtego czasu, wysoce wysublimowana i na dużym poziomie. Z całą pewnością mocną stroną gry są jej postacie, główny bohater to profesor, naukowiec, doktor z dobrego domu, jego maniery sposób zachowania są tak bardzo Angielskie że bardziej już nie można, Jonathan wysławia się w stylu na tyle oryginalny w grach wideo że trudno go nie polubić, tym bardziej że w gruncie rzeczy jest poczciwym człowiekiem. Postacie niezależne które spotykamy, zazwyczaj mają dla nas jakąś ciekawą historię oraz osobowość, a im więcej o nich się dowiemy tym więcej ich historii możemy poznawać i ich oceniać, co prawda ich dobry i żywe historie mocno kontrastują z ich codziennym zachowaniem kiedy zachowują się jak kłody drewna bez większego celu w życiu. Vampyr już chwilę po premierze sprawił że jego odbiorcy podzielili się na dwa obozy, zwolenników i krytyków , gra jest mocno mieszanie odbierana, i choć ja uważam że każdym ma prawo do swego zdania, to uważam że grę należy zawsze przedstawiać obiektywnie, bo naszym zdaniem, jako recenzentów, jest przede wszystkim przedstawić fakty a potem swoją opinię. Dlatego uważam że to co zrobiło z Vampyrem TVGry było skrajnie nie uczciwe, Arasz nie zostawił na grze suchej nikt bo mu się nie podobała, jego prawa, ale miał obowiązek przedstawić wszystkie jej apskety normalnie a nie karykaturalnie. Co prawda nie da się ukryć jednego że budżet Vampyra był marny, bo gra udaje grę typu AAA, dzięki osadzeniu wszystkie w nocy i półmrokach graficy sprawili że gra jest wydajna a grafika choć nie najpiękniejsza to zadowalająca, maja ilość zdań pobocznych, niewielka interakcja ze światem, większość postaci niezależny to statyści którzy czekają aż do nich podejdziemy, handel nawet nie wiem po co jest, no i w zasadzie nie mamy aż tak wiele wolności w tym RPG, fabuła jest bardzo linowa i nie pozwala nam aż na tak wiele wyborów, co prawda kilka było i to fajnych np możliwość przemienienia łowcy wampirów w swojego wampirze syna, ale jest tego za mało. Należy jeszcze wspomnieć i pochwalić, całkiem przystępny crafting, tworzenie i ulepszanie przedmiotów zawsze jest fajnie a Vampyrze również jest przyjemne.
Podsumowując Vampyr to jest gra warta polecenia, jednak na tyle specyficzna i ciężka to dla niektórych odbiorców że przekonają się do niej nie wszyscy. Jednak dla mnie osobiście warto zagrać choćby dla głównego bohatera który jest świetną postacią, no i dla tej historii, tak bardzo wampirycznej i tak mocno wiktoriańskiej że aż do bólu. Osobiście polecam, wystawiam ocenę 7/10. No i zachęcam do zagrania.
Polecam i pozdrawiam.
Tybero