Jedyny swego rodzaju początek. Recenzja Dragon Age. Początek
Jakiś czas temu korzystając z okazji nabyłem sobie na Steamowiej wyprzedaży (wspominałem że kocham te platformę miłością jaką obrabowany darzy złodzieja) grę Dragon Age. Początek, jako że i tak szukałem jakiegoś nowego uniwersum fantazy do którego mógł bym się wbić, a że miałem Dragon Age II (którego dopiero teraz zacząłem grać) pomyślałem sobie że wbije się w fantazy BioWare, nawet zakupiłem sobie dwie książki z tego uniwersum. Na chwilę obecną przeszedłem cała grę spędziłem z nią 45 godzin i mam za sobą całą kampanię człowiekiem - szlachcicem oraz ograny początek jako mag. Muszę powiedzieć że Dragon Age mocno mnie zaintrygował a teraz w tej recenzji wam przedstawię mocne i słabe strony tej produkcji. Kulisy powstawania Dragon Age to są kulisy bólu, łez i cierpienia, bo z całą pewnością ta gra powstawała w absolutnych bólach. Pomysł na zrobienie Dragon Age narodził się gdzieś około 2002 roku, pracę rozpoczęto w listopadzie tego roku a już na początku 2004 zaprezentowano pierwszy krótki filmik z nowej gry BioWare Dragon Age na targach E3. Wszystko się zapowiadało na to że będzie wielki hit, BioWare mający reputację mistrzów w dziedzinie tworzenia gier RPG na swoim koncie miało legendarną serię Baldur Gate, Neverwinter Nights oraz Jade Empaier. Rok wcześniej studio wydało genialnie przyjętego KOTORa, wszystko zapowiadało się na hit, ale niespodziewanie sprawa ucichła. Dragon Age był przedstawiany jako całkowicie autorski świat BioWare, problemem tego studia jak sama uważali był oto że nigdy nie mogli w pełni ponieść się wodzy fantazi
i spełnić wszystkich swoich pomysłów, zawsze ograniczało ich to że gry które tworzyli były na licencjach, czyli działy się już w z góry ustalonych uniwersach. Już w trakcie produkcji KOTORa BioWare nie ukrywało że dusi się gorsetem zasad świata Gwiezdnych Wojen, spodobał im się bardzo pomysł RPGa w kosmie jednak chcieli to robić w swoim własnym uniwersum i swoim własnym pomysłem. I właśnie z tego powodu w kierownictwie głównym BioWare i EA zapadła decyzja to stworzeniu dwóch silnych samodzielnych marek, Mass Effect RPG osadzonego w kosmosie, o którym kiedyś jeszcze opowiem, oraz PRG osadzonego w świecie fantazy Dragon Age. Dragon Age miał być duchowym spadkobiercą Baldur Gate i Neverwinter Nights, zaplanowana wszystkie klasyczne elementy tych tytułów, rzut izometryczny który słusznie był określany mianem pseudo bo nic nie stało na przeszkodzie umieścić kamerę za plecami bohatera. Turowy system walki z aktywną pauzą, ciekawy świat, zadania które były by ze sobą powiązane. Wszystko pięknie, pomysł był zacny ale jak wyszło ?
Dragon Age który doczekał się podtytułu Początek miał swoją premierę na 3 listopada 2009 roku, wydany został na PC oraz konsolę PS3 i XBOX 360. Co ciekawe ze względu na wielkie trudności i bule z jakimi się zmagano przy tworzeniu tej gry, zdecydowanie się że Dragon Age będzie jedno strzałem, podobnym do Jade Empire, czyli jednorazowa gra której BioWare nie chciało za bardzo kontynuować, może to zdecydowanie dziwić ze względu na to że pierwotnie planowano oprzeć się o dwie silne marki PRG osadzone w zupełnie innych klimatach. Taka postawa wynikała z tego że samo studio nie liczyło że gra przyjmie się zbyt dobrze i że zyska jakieś większe uznanie. Fabuła Dragon Age. Początek zabiera nas do świata fantazy, którego twórcy określili mianem pogranicza między high i low fantazy. Choć twórcy zarzekają się że inspirowali się Władcą Pierścieni Tolkiena i Pieśnią Lodu i Ognia Gregora RR Martina ja osobiście dostrzegłem tylko niewielkie inspiracje, no i dostaje wściekłości kiedy taki Pan Jordan z TVGry w swoim materiale mówi jak to nawiązuje ten świat do Martina, Martina to jeszcze w życiu nie widzieli. I choć wielu uważa że bliżej DA do KOTORa niż Baldura ja twierdzę zdecydowanie inaczej, grałem w KOTORa i to dużo ale nie widzę tego jakoś w DA, za to mnóstwo na wiązań do Baldura choćby w takim jak system podróży w czasie którego mogliśmy zostać napadnięci. A teraz kilka słów o fabule : decydujący w fabule gry był sam jej początek, oto po raz pierwszy wybór, klasy i rasy miał znaczenie, a nawet płci. W zależności od tego którą rasę i klasę wybraliśmy mogliśmy być inaczej odbierani przez mieszkańców Fereldenu, mieliśmy inną lokację startową i zupełnie inną linię fabularną. Do wyboru mieliśmy trzy klasy i rasy a także możliwość wyboru pochodzenia. W każdym razie grę rozpoczynaliśmy Prologiem i już w jego trakcie dowiadywaliśmy się o istnieniu tzw Plagi, hordy Mrocznych Pomiotów spaczonych mrocznymi mocami które co jakiś czas wychodzą na powierzchnie chcąc zniszczyć świat, po zakończeniu prologu dostawaliśmy się pod opiekę Duncuna który werbował nas do Nocnej Straży...eeee...znaczy Szarej, Szarej Straży :) Razem z nim dostawaliśmy się do Ostagaru gdzie stacjonowała armia królewska Fereldenu Cailana Theirina która szykowała się do bitwy z pomiotami. Na skutek zbiegu wydarzeń król zostaje zdradzony przez swojego teścia i chyba największego dupka w całym tym uniwersum Loghiena. W wyniku bitwy giną wszyscy, Loghien ogłasza zdrajcami Szarą Straż, z której przeżyliśmy tylko my jako Bohater i nasz przyjaciel Alistair ocaleni przez Wiedźmę z Głuszy Felemth. I tak to się zaczyna, naszym zdaniem będzie więc zebranie armia ludzi, elfów i krasnoludów do powstrzymania Plagi, przy tej okazji zbierzemy własną drużynę, wykonamy wiele zadań i przemierzymy niezły kawałek Fereldenu i okolicznych ziem.
Pod względem mechaniki gra nawiązuje do klasyki pełna parą, gra jest zbudowana w pseudo izometrycznym rzucie, co prawda możemy grać normalnie to znaczy mając kamerę za plecami bohatera lub też oddalić ją wówczas otrzymamy rzut izometryczny. Nie powiem że takie rozwiązanie było najlepsze ale znalazło ono wielu fanów. System walki również jest mocno oparty o rozwiązana klasyczne, otóż mamy tutaj klasyczny rzut kością, system oblicza nasze umiejętności jakie posiadamy i następnie na ich podstawie stwierdza czy trafiliśmy w ogóle przeciwnika i jakie rany mu zadaliśmy. Walka jest mocno uzależniona od naszych statystyk, i trzeba to przyznać wizualnie wygląda okropnie. Zasze wszyscy mówili że gry Pirani i Gothic to były gry drewniane, nie rozumiem dlaczego taka łatka nie przyległa do Dragon Age który jest okropnie toporny, sprawia wrażenie wyciosanego z bloków drewna a walka przypomina pojedynek 90 letnich staruszków którzy próbują się trafić nawzajem kijami. Taki model walki sprawił że profesja łucznika stała się strasznie zbędna, zaś zyskały na znaczeniu dwie klasy maga i wojownika, szczególnie ta pierwsza jest w grze niezwykle skuteczna i muszę przyznać że to magowie powodują największe spustoszenie na polu bitwy. Ogólnie gra jest mocno skupiona na taktyce i odpowiednim wykorzystaniu umiejętności naszego zespołu, przez dobór uzupełniających się umiejętności można opracować sprawną strategię dla cztero osobowej drużyny. Jeśli zaś chodzi o system rozwoju postaci to muszę przyznać że nie jest on jakoś szczególnie imponujący ale też nie jest zanadto skomplikowany, wszystko jest tu jasne i czytelne, zdziwiło mnie jednak to że nie mamy aż tak wiele do rozwoju, prócz klasycznych siła, zręczność, inteligencja, charyzma, wytrzymałość, mamy tzw system perków, czyli co poziom albo dwa (już nie pamiętam) mogliśmy się podszkolić w jakiejś wybranej przez nas dziedzinie umiejętności np w walce mieczem i tarczą lub walką bronią dwuręczną, oczywiście nie zabrakło również elementów tworzenia przedmiotów ale muszę z przykrością stwierdzić że są dosyć ubogie i raczej nie oferują wcale tak wiele.
Podsumowując pod względem mechaniki Dragon Age raczej ma sporo wad i rzeczy które mnie osobiście irytowały niż zadowalały. Dragon Age miał do zaoferowania ciekawy świat, koncept, pomysł, niezłe postacie i dość fajną fabułę ale... naprawdę nie rozumiem fenomenu tej gry. Jakim cudem np ominęły ją oskarżenia o to że jest kompletnym drewnem, czyli jest mniej drewniany niż np Gothic. Ja rozumiem że spora swoboda i ciekawa konstrukcja zadań oraz fabuła sprawiły że tej grze wiele wybaczono. Mnie jakoś ta epicka fabuła i opowieść szczególnie nie porwała. Tak więc jestem zmuszony wystawić Dragon Age ocenę 6/10, chciał bym więcej ale moja obiektywna opinia sprawia że muszę to zrobić. Zachęcam jednak do zagrania bo to jedna z tych niewielu gier która przynajmniej za każdym razem inaczej się zaczyna.
Pozdrawiam.
Tybero.