Lords of the Fallen- sztuka nieupadania
Stworzona przez polskiego wydawcę odpowiedź na Dark Souls. Jednak z pierwszych gier typu souls-like. Nie można zaprzeczyć tym tytułom przyznawanym grze. Na każdym kroku widzimy nawiązania do Dark Souls. Bardziej do drugiej części. Możliwość grania dwoma broniami. Każda broń ma inną funkcje podczas wykonywania kombinacji (uderzanie w odpowiednim momencie, zaznaczane w grze charakterystycznym dźwiękiem i efektem na pasku kondycji). Możliwość sparowania ciosów by wykonać atak specjalny. Ogniska, a w tym przypadku kryształy. Oczywiście nie można pominąć tego co najważniejsze, najbardziej spektakularne w Dark Souls - walki z bossami. Mamy tutaj mniej bossów niż w Dark souls 2 ,ale porównywalnie z Dark souls 1. Widocznie mała ilość zawsze jest cechą pierwszej części.
Nie. Twórcy wiedzieli ,że ta firma będzie dla nich jak boss z gry. Jeden błędny ruch i będą się śmiać do następnej okazji do stworzenia hitu.
Gra już samą grafiką pokazuje ,że nie będzie kopią Dark Souls. W Soulsach mamy statyczną grafikę, którą upiększa tło. W Lords of the Fallen mamy do czynienia z grafiką dynamiczną. Samo przetaczanie się postaci trzęsie kamerą, tak samo jak potężne ciosy naszych przeciwników. Grafika jest w bardziej mrocznym klimacie. Zdecydowanie te dwie cechy dają większą imersję niż kultowe już Dark Souls.
Nie ma jednak tak rozbudowanego wyboru postaci. Jest bardziej ukryty. Mamy do wyboru 3 klasy magii oraz 3 klasy uzbrojenia. Domyślnie są dobierane do Wojownika, Kapłana, Łotrzyka. Przez kombinacje inne niż domyślne tworzymy inne klasy np.: magia wojownika w połączeniu z uzbrojeniem łotrzyka. Nie daje to jednak tak spektakularnych połączeń jak w Dark Souls.
Można to porównać do walki z bossem. Pokonaliśmy już bossa i mamy pełno dusz. Podczas wychodzenia nie zauważyliśmy ogniska i pierwszy lepszy pusty odbiera nam wszystko.
Gra perfekcyjnie wykonana jak na pierwszą tego typu grę. Cieszyła się dużą popularnością. Brakowało jednak tego co w Dark souls cieszy nawet po skończeniu gry. Tajemniczości do samego końca. Tutaj dowiadujemy się dość jasno historii z rozmów i znajdek. Gra ciekawa podczas gry nie daje sobie podwalin do stworzenia wokół niej kultu. Brak trybu multiplayer powoduje tylko system "ukończ i zostaw".
Jecze bardziej zepsuło to DLC. Mimo ,że jest drogie (względem ceny gry) to bardzo krótkie. Dostajemy tylko jeden poziom, bez zmiany klimatu, i jednego dodatkowego nieciekawego bossa. Cały pomysł i fabuła labiryntu jest ciekawa, jednak nie jest to mistrzostwo ,którego wymagali gracze.
Grę można tanio zdobyć w różnych promocjach i na G2A (kosztuje poniżej 2 euro).