Manhunt, czyli esencja gier Rockstar Games
Głównym sposobem były kontrowersje, którymi były(i są) wypełniane ich gry od premiery Grand Theft Auto 1 i przyciągały graczy, którzy bardzo rzadko byli raczeni przez twórców pokładami brutalności.
Były oczywiście wyjątki, takie jak The Italian Job czy seria Midnight Club, które w z upływem lat zostały zapomniane.
Apogeum kontrowersji w grach Rockstar'a był Manhunt 1, który ze względu na ukazany stopień brutalność w Wielkiej Brytanii otrzymał kategorię wiekową od 21 lat. Grze było też zarzucane demoralizowanie młodzieży(która teoretycznie nie mogła w nią grać przez ograniczenie wiekowe) i bycie katalizatorem dla morderstw popełnianych w czasie premiery tytułu, co tylko napędzało kontrowersje i sprzedaż.
Ta okazała się tak duża, że wydano drugą część.
Po ponad dekadzie od wydania tytułu można spojrzeć bardziej trzeźwym okiem na to, czy był warty swojej uwagi.
Fabuła gry jest na tyle prosta, że opis na Playstation Store zdołał upchnąć ją całą w jednym zdaniu: "Właśnie zabili Casha. Teraz chcą go zabić ponownie."
Rozwijając: Wcielamy się James'a Earl'a Cash'a, który został skazany na śmierć, poprzez wstrzyknięcie trucizny. Ta okazała się być środkiem usypiającym, a główny bohater obudził się w pokoju wypełnionym kamerami, przez które obserwuje go osoba podająca się za reżysera.
Reżyser obiecuje Cash'owi wolność w zamian za wykonywanie brutalnych morderstw na gangach, zamieszkujących Carcer City, wypchanego po brzegi kamerami przemysłowymi reżysera.
Fabuła prawie w żaden sposób się nie rozwija, a tylko koniec sprawia, że lekko podnosimy znudzone powieki(ostatni przeciwnik - zmutowana świnia Piggsy, rzeczywiście może przyspieszyć tętno), ale nic poza tym.
"Mess his face!"
Przez 3/4 czasu gra jest skradanką, aby przez resztę zamienia się w 3 osobą strzelaninę z systemem osłon(bardzo ubogim swoją drogą).
Nie mamy tu żadnych pistoletów z tłumikiem czy innych, ale za to dość obszerny arsenał broni białych dzielących się na 4 kategorie: jednorazowe(reklamówka, kawałek szkła), małe, średnie i duże.
Nimi będziemy wykonywać egzekucje, czyli główny sposób na anihilację wrogów. Musimy podejść do przeciwnika tyłem skradając się, a potem w zależności od tego, jak długo będziemy trzymać broń, wykonamy egzekucję o różnym stopniu brutalności(im dłużej, tym brutalniej).
Niektóre z nich do dziś robią wrażenia, ale jest to zazwyczaj wrażenie obrzydzenia i zażenowania(może tak miało być?).
Graficznie jest...źle.Niskiej rozdzielczości tekstury i "bryłowatość" gry robią swoje.Chociaż noise effect(wyłączony na 2 screenie dla czytelności) i efekt kamer bronią grafikę, czyniąc ją na pewno lepszą niż w GTA 3,SA(VC wygrywa stylem Miami lat 80.).
Skradanie jest absurdalne, proste i momentami denerwujące. Jeśli znajdziemy się w cieniu, stajemy się absolutnie niewidzialni dla wrogów(chyba że łaskawie w nas wejdą). Samo poruszanie się przez skradanie jest zupełnie niepotrzebne - przeciwnicy nie zwracają na to uwagi i równie dobrze możemy bezstresowo do nich podchodzić.
Ich inteligencja pozostawia BARDZO WIELE do życzenia.
Gdy nas ścigają wystarczy schować się za ścianą i jednocześnie w cieniu, aby zupełnie ogłupieli nie wiedzieli gdzie szukać.
Jeśli nie jesteście w stanie wykonać tej akcji, to aby zgubić przeciwnika wystarczą wam tylko...drzwi. Podczas pościgu należy przejść przez drzwi i zablokować je stojąc przed nimi, a przeciwnik po kilku sekundach odpuści sobie przepychanie się i zacznie szukać w innym miejscu.
Wszystkie te rewelacje dzieją się na poziomie trudności HARDCORE, bez radaru na ekranie, który ułatwia nawigację przeciwników i ich pozwala zobaczyć ich stopień poszukiwania(co jest kompletnie zbędne).
Czasem też wystarczy przejść przez losowe miejsce na mapie, aby zaczęli stać w miejscu i się na nas patrzyli, a po podejściu wszystko wraca do normy.
System strzelania jest niezły, a nawet lepszy niż GTA 3/VC/SA. Satysfakcjonują w nim strzały ze strzelby, ale z resztą jest gorzej.Przeciwnicy podczas strzelanin też nie wykazują wiele inteligencji, ale tutaj to aż tak nie przeszkadza. Strzelaniny tworzą za to momenty nagłego podskoku poziomu trudności, co czasem doprowadza do szału.
"Another quiet night in Carcer City."
Dziś, gdy kontrowersje opadły, widać, że gra jest mierna i niewarta swojej otoczki. Dzisiaj bardziej stanowi ciekawostkę i odskocznię od growych dzieł. Mimo, że jestem fanem brutalności w grach, to Manhunt pokazuje, że niesamowita przemoc i kontrowersje nie zawsze robią grze na dobre, a za całym festiwalem przemocy musi stać coś więcej.