Marsjański RPG który wyczerpał cały potencjał. Recenzja The Technomancer
Muszę przyznać że zawsze zetknięcie z grami od studia Spider jest dla mnie ciekawe, doskonale zdaje sobie sprawę z wielu bolączek ich gier ale też wiem że będą one zrobiony z autentycznym sercem i z angażowaniem. Zawsze mnie dziwiła jak studio którego budżet jest równy zakupom na szkolnego laptopa po licytacji są w stanie zrobić jaką kolwiek grę. Zawsze tłumaczyłem sobie że to pewnie nie możliwe albo trzeba błagać wydawcę a sypną pieniądza. Ale też zdałem sobie sprawę że istnieje pewien sposób na pomijanie ogromnych wymagać gier, skrzętne ukrywanie nie doskonałości, ich maskowanie lub też kreatywne pomysły na grę. Pająki opanowali tą sztukę do perfekcji, lepiej bowiem zrobić mniejszą grę z mniejszą ilością lokacji i postaci niż tworzyć ogromny lecz pusty świat. Mniejsza, lecz spójniejsza gra i nieco bardziej dopracowana... jak to brzmi kiedy spróbujemy zestawić ich europejskiego konkurenta czyli biedną już nie żywą Piranie Batys. Będę musiał kiedy napisać artykuł o tym jak robić się RPG w Europie za budżet wart paczki fajek, ale o tym kiedy indziej. W produkcjach od Pająków naprawdę czuć autentyczną magię tych światów. Już moje pierwsze zetknięcie z ich grą którą nawet tutaj recenzowałem czyli Mars : , był moim zdaniem bardzo dobrym wprowadzeniem do uniwersum. A kiedy tylko okazało się że ta produkcja ma kontynuację to postanowiłem ją ograć lecz nie od razu. Najpierw chciałem zagrać w każdą grę Pająków w kolejności ich wydawania, tak wiem że dziwaczna fanaberia ale dzięki temu byłem w stanie dostrzec jak ich gry się zmieniały, w jakich miejscach popełnili błędy, z czego się podciągnęli a co kompletnie olali i wciąż nie poprawiają. Ale najpierw nieco historii jak zawsze zresztą. Po niezbyt udanej premierze Bound by Flame, który był kompletną klapą zarówno produkcyjną, finansową jak i medialną, twórcy wyciągnęli wnioski z porażki. Słabe recenzje i ogólne niezadowolenie graczy który wytykali produkcji Pająków brzydotę, miałką fabułę, słabą walkę, zadnia i itp potraktowano poważnie. W nowej produkcji Pająków miało się wszystko poprawić, co prawda nie wskoczyć do pełno prawnego katalogu AAA, ale przynajmniej być tam po przez grzeczność. Pierwsze przymiarki do stworzenia nowego RPG powstały dość szybko, internet obiegły bowiem plotki że twórcy chcą powrócić w nowej grze do uniwersum Marsa, tym bardziej że Mars : , był ciepło kojarzony przez graczy którzy doceniali ciekawy świat i historię. Tak mniej więcej powstał pierwszy zarys gry Mars: Paradise Lost. Ostatecznie po pewnym procesie produkcji zdecydowano się grę nieco zmienić, wiele zostało poprawione a sama gra przemianowana na : The Technomancer. Powrót do realiów Mars był dla twórców o tyle przyjemny że zdecydowali się na kontynuowanie swoich dotychczasowych mechanik które wypróbowali w poprzednich swoich grach, jednak postanowiono nadać im szlifu, zdecydowano się na poprawienie animacji oraz dodaniu bogatych przerywników filmowych, silny nacisk postawiono na narracje, a na koniec na grafikę (ten aspekt wypadł wyjątkowo dobrze, jak na grę z 2016 jest świetnie powiem nawet). Zapraszam na recenzje gry The Technomancer.
The Technomancer zadebiutował 2016 roku 28 czerwca, za stworzenie gry odpowiedzialne jest francuskie studio Spiders, zaś za wydanie francuski gigant wydawniczy Focus Home Interactive, za Polską wersję odpowiedzialny jest CDProjekt. Gra wyszła jednocześnie na PC i konsole ówczesnej generacji czyli PS4 oraz XBOXa ONE. Gra osadzona jest w przyszłości którą nie potoczyła się najlepiej dla ludzi. Po początkowych sukcesach i kolonizacji Marsa nadszedł kataklizm który odmienił oblicze tej części Galaktyki. W wielkim skrócie ludzcy koloniści Marsa musieli się zmierzyć z kataklizmem w wyniku którego utracili część swoich technologii, został zerwany kontakt z macierzystą Ziemią, oś nachylenia planety zmieniła się w wyniku czego Mars przybliżył się do słońca które zaczęło niemiłosiernie palić jego powierzchnie, sama zaś terraformacja planety została przerwana, a na dokładkę w wyniku duże promenowania słonecznego ekosystem przywieziony z Ziemi zaczął mutować, zmieniają rośliny, zwierzęta i ludzi w mutanty. Gry osadzona jest w mieszance klimatów SF, cyberpunka i postapo z elementami futurystycznej magii w postaci tajemniczych Technomantów, poszukiwaczy Ziemi którzy władają mocom elektryczności. Akcja rozgrywa się wiele lat po Kataklizmie, w jego wyniku planeta zmieniła się bezpowrotnie, resztki ludzi walczy o przetrwanie, w tym i najcenniejszy surowiec na planecie wodę. Ludzie skupili się w miastach pod zadaszenie oraz władzy korporacji wodnych, czyli dawnych firm mających monopol na wodę. Fabuła osadzona jest w wydarzenia które mniej więcej znamy a mianowicie toczą się równolegle z wydarzeniami ich poprzedniej produkcji Mars: War Logs. Tłem opowieści jest konflikt między korporacjami wodnymi Pełnią oraz Aurorą (około 200 lat po Katastrofie). W poprzedniej grze opowieść luzno przedstawiała nam historię po stronie Aurory a sami Technomanci byli przedstawieni bardzo negatywnie. Tym razem zdecydowano się odwrócić konwencję. Historią przedstawia nam perspektywę Technomantów a konkretnie całego ich zakonu, celu i misji jaką jest odnalezieni i zabezpieczenie wszelakiej technologii pozostawionej przez pierwszych kolonistów i ponowne nawiązanie kontaktu z Ziemią. Co więcej akcja dzieję się w korporacji Pełnia, a momentami przyjdzie nam się zmierzyć nawet z członkami Aurory. Wcielamy się w młodego adepta technomantów Zachariasza zwanego Zahem, który ma przejść niebawem rytuał inicjacji i pełno prawnie dołączyć do zakonu Technomantów. Pod opieką swojego mistrza Sean'a (znanego z poprzedniej części) udają się do dawnej Kopuły pierwszy kolonistów, tam młody Technomanta poznaje prawdę o zakonie a także o swojej misji. Na przestrzeni niewielkiego czasu charyzmatyczny ale nazbyt ponury młodzieniec będzie miał okazje wplątać się w wydarzenia które odmienią nie tylko oblicze jego rodzimej gildii czy zakonu Technomantów ale całej planety. Przy okazji być przeżyję masę przygód, będzie poszukiwał starożytnych artefaktów, wpląta się w niejeden konflikt, popolitykuje, wda się w romanse, stanie na krawędzi straty bractwa niczym Obi Wan a nawet w konflikty miedzy ludźmi a mutantami ale pozostanie wierny najważniejszej misji : odnalezienie sposobu na nawiązanie kontaktu z Ziemią. Już w pierwszej recenzji gry z tego uniwersum zauważyłem że ma ona ogromny potencjał na coś więcej, wydaje mi się nawet że sami twórcy przegapili moment w jakim nakreślili tak ciekawe uniwersum. Mimo docenienia fanów, którzy grą Pająków wiele wyrzucali, to kliamti realia zawsze wysoko cenili. Nie inaczej jest w Technomancie, klimat postapokaliptycznego Marsa został zachowany. Ale przede wszystkim przedstawiono świat gildii - korporacji wodny, który jakoś żyje już ponad 200 lat. I to przedstawienie jest bardzo ciekawe, ale przy tym mocno realistyczne, naprawdę jesteśmy skłoni uwierzyć że po kataklizmie społeczność na Marsie mogła tak się rozwinąć.
Pod względem mechanik The Technomancer to klasyczny korytarzowy RPG ze wszystkim tego typu bolączkami jak walka, rozwój postaci i eksploracja korytarzowych lokacji. No ale po kolei : najpierw zacznijmy od eksploracji. Niewielkie studia często muszą iść na kompromisy, jeśli chodzi o grafikę czy wizje przedstawienia świata. Pająki jednak na tyle staranie posklejali swoją grę, że grafika którą zaprezentowali naprawdę trzyma poziom. Nawet jak na standardy 2024, no może nie jest najwyższy lotów, ale z całą pewnością można powiedzieć że trzyma poziom. Zresztą podobnie jak i animacje postaci i przerywniki (dla tych którzy pamiętają poziom graficzny ich poprzednich gier jest to mocno zauważalne). Jednak lepiej podrasowana grafika została okupiona zamknięciem lokacji, przez całą grę nie doświadczymy chyba żadnej większej otwartej lokacji, zamiast tego wszystko jest korytarzowym labiryntem. Jednak i takie rozwiązanie zostało sprytnie zamaskowane miejsce akcji czy też ekspozycją otoczenia (np niema za wiele sensu zwiedzanie otwartej przestrzeni Marsa tym bardziej z daleka od Ścieżek Cienia). Należy też wspomnieć o optymalizacji, choć muszę stwierdzić że w grach typu zamknięte lokację ciężko to z partolić to zawsze doceniam to jeśli gra jest płynna, stabilna, nie chrupie i nie zaskakuje dziwacznymi gliczami. Jeśli chodzi o system walki mamy tutaj system zaczerpnięty z Dragon Age, Wiedźmina oraz z poprzednich odsłon studia. Mamy do dyspozycji 3 style walki, oparty o lance wojownika technomantę, łotrzyka z mieczem ze złomu i pistoletem w drugiej ręce oraz trzeci najmniej użyteczny, moim zdaniem, miecz i tarcza, która umożliw nam zostanie tankiem. Czwarte drzewko, to jest drzewko technomanty, jest raczej mocno pomocnicze choć przyznam że zaklęcia technomanty są o wiele bardziej użyteczne, np możemy naelektryzować każdą naszą broń. Gra jest skonstruowana w taki sposób aby umożliwić nam swobodne przełączanie się między trybami walki i stylami, do tego udostępniono nam charakterystyczną płazę która pozwoli nam taktycznie planować starcia. W starciach mogą towarzyszyć nam sprzymierzeńcy, maksymalnie możemy ich mieć 2 z nami i ogólnie 5 zebranych. Co ważne kompani mogą wtrącać się do naszych zadań, mówić co im się podoba bądź też nie, a ich osobiste umiejętności oddziałują na nasze. Wspomniałem system kompanów, jeśli chcemy aby nas wspierali musimy zadbać o relacje z nimi. Najczęściej po przez zadania czy rozmowę, system reputacji jest też wszech obecny w świecie gry. Jedne frakcje mogą nas lubić bardziej bądź mniej, np w czasie gry możemy poprawić nasze relacje z grupą przestępczą, jeśli to zrobimy jej członkowie przestaną nas atakować podczas zwiedzania slamsów. Jeśli zaś byliśmy dla nich niemili będą nas atakować za każdym razem. System rozwoju postaci jest mocno autorski, choć garściami czerpie z poprzedniej rozgrywki na Marsie. Mamy 4 drzewka rozwoju, łodszyka, wojownika, technomante i strażnika, odpowiada to każdemu ze stylów walki, prócz tego mamy możliwość rozwoju cech i atrybutów które dostajemy niezwykle rzadko. Cech mamy 6 np majsterkowanie które umożliwia nam lepsze naprawianie i rozmontowywanie przedmiotów czy też charyzma. Atrybuty to zaś inteligencja, siła, zręczność i itp. Zdecydowanie na plus należy odnotować, wywodzące się z Fallouta, nagrody w dialogach za nasze umiejętności, np w czasie rozmowy mamy procentową szanse na przekonanie kogoś za pomocą charyzmy lub też naprawę jakiegoś urządzenia za pomocą opcji majsterkowicz. Wspomniałem majsterkowanie, jest to element z War Logs Mars, każdy przedmiot możemy rozmontować i przerobić na coś pożytecznego, powraca więc element złomiarstwa i cenienia każdego kawała złomu jako rzeczy cennej. Z poprzedniej gry powraca również system serum, czyli możliwość wysysania wody z naszych wrogów (i w końcu również ze zwierząt) a co za tym idzie system karmy. Czyli jak jesteśmy odbierani, czy jako okrutnik czy pomocny człowiek. Są też w miarę ciekawie zarysowane postaci, choćby nasz główny bohater który swoją małomównością doskonale się maskuje, ale nieraz nas zaskoczy, po za tym mamy wiele innych ciekawy postaci. Mamy również możliwość nawiązywania romansów (i to nawet głębszych niż w Elexie) Ogólnie rzecz ujmując jak na tak niewielką grę mamy naprawdę wiele do zarefowania, choć i ona ma swoje za uszami a najgorszą cechą którą wytykali fani jest powrót do tych samych lokacji wielokrotnie i bieganie po nich czasami bez sensu. Ale dla mnie osobiście największą wadą tej gry jest to : że wyczerpuje ona całość swojego uniwersum !
Teraz spojler więc uwaga !!!!
Pod koniec gry dzieję się coś co całkowicie zamyka możliwość dalszego rozwoju naszego uniwersum na Marsie i ogólnie zamyka prawie wszystkie wątki. I to mnie smuci, bo świat postapokalitycznego Marsa który stracił kontakt z Ziemią jest na tyle ciekawy że chciał bym z nim jeszcze zostać. Ba, uważam że uniwersum zasługuje nawet na więcej opowiadań, nawet dało by radę zrobić z tego grę strategiczną. Tym bardziej że nie wszystko zostało nam opowiedziane, choćby to że z 4 gildii wodnych poznaliśmy 2. Rozwiązanie jednak największej zagadki uniwersum pod koniec gry ostatecznie zamyka dalsze plany na ponowne odwiedzenie Marsa. A wielka szkoda.
Czy polecam, zdecydowanie The Technomancer zasługuje na uwagę, mimo iż daleko mu do doskonałości jest to dobry produkt, ja wystawiam mu solidne 8/10.
Zachęcam do zagrania i pozdrawiam.
Tybero