Minigry - w jakie warto zagrać?
Mini gry cechują się dużą różnicą jakości między poszczególnymi tytułami. Zdarza nam się czasem mieć do czynienia z grami, za którymi stoją doświadczeni twórcy, którzy nad tworzeniem gier spędzili więcej czasu niż kilka chwil w Unity, a ich tytuły mogłyby być grami dużymi. Często jednak możemy mieć do czynienia z różnej maści "potworkami", które balansują na granicy grywalności lub są grami na kilka minut.
Mini gry warte uwagi
Dziś chciałbym omówić mini gry, które mimo niskiego budżetu i siły roboczej cechują się wysoką jakością wykonania i są warte poświęcenia na nie więcej niż 10 minut.
The Fancy Pants Adventures to seria, która swoje początki miała już w programie flash. Jednak to właśnie wersja na przeglądarki i telefony przyniosła serii sukces.
Cel gry zależy od części: Raz musimy pokonać złego, fioletowego kangura, który ukradł loda czekoladowego burmistrzowi (twórcom nie wolno odmówić kreatywności) lub uratować siostrę bohatera z rąk piratów.
Gra jest platformówką, w której przemierzamy otwarte i nieźle zaprojektowane lokacje, pokonujemy pająki i inne paskudztwa oraz wykonujemy wyzwania poboczne.
Pierwsze, co przykuwa nasze oczy to wyśmienite animacje bohatera i przeciwników. Może on wykonywać obroty, salta, beczki i inne akrobacje. Efekt pędu i płynności dopełniają animacje włosów naszej postaci.
Walka w pierwszych częściach to klasyczne skakanie na przeciwników, jednak w 3 dostajemy ołówek, który pozwala na kilka ciekawych ataków.
Ponad ograniczeniami
Następna gra to Komandos. Nie chodzi mi o znaną serię wojennych gier taktycznych, a o gry przeglądarkowe, które silnie inspirowane są serią Metal Slug. Pierwsza część była mocno średnia i miała naprawdę toporne sterowanie, ale 2 część okazała się najlepsza z serii i może konkurować z automatową legendą. Podobnie jak pierwowzór, Kommandos to przepakowany akcją run 'n gun. Na początku poziomu wybieramy kilka broni na następny poziom, a sama ilość broni jest ogromna.
Mimo docelowej "platformy", to grafika jest naprawdę dobra, a wrażenie robią przede wszystkim efekty strzałów, eksplozji itd. Po udanej 2 części, twórcy stworzyli dość osobliwą 3, która stawiała na "dorosłe" modele postaci i momentami zwalniała rozgrywkę, ale dalej jest solidnym run 'n gun'em.
Zdarza się też czasem, że twórcy mini gry pod wpływem sukcesu tworzą "dużą" wersję gry. Przykładem tego zjawiska jest przeglądarkowy Party Hard.
Kierujemy poczynaniami seryjnego mordercy, która wprasza się na imprezę w dość dużym domu. Nasz cel to zabić wszystko, co oddycha i ewakuować się z miejsca zdarzenia nie dając się złapać policji. W grze możemy chować zwłoki, a naszym głównym narzędziem mordu jest nóż. Gra nam oferuje też bardziej kreatywne sposoby na anihilację, takie jak z odblokowanie hamulca w samochodzie, aby ten rozjechał każdego na drodze, wrzucenie kogoś pod działającą klimatyzację, spalenie w beczce itd.
O ile wersja na przeglądarki jest naprawdę dobra, to przechodząc do pełnej wersji, widać niestety, że gra najlepiej nadaje się pod przeglądarkę i telefony. Twórcom w którymś momencie zaczyna brakować pomysłów, rozgrywka męczy, a na dodatek pojawia się sporo błędów niszczących jakąkolwiek radość z obcowania z grą.
Mini Mega Gry
Istnieje też kolejna, interesująca metoda tworzenia mini gier, czyli demake'i. Mówiąc w skrócie, to tytuły, które idą w zupełnie przeciwnym kierunku co remake'i, czyli upraszczają gry i tworzą ich wersje, które mogłyby wyjść wiele lat przed ich oficjalnym wydaniem. Jednym z moich ulubionych jest Soundless Mountain II, czyli demake Silent Hill 2. Kończy się on w momencie dotarcia do hotelu, jednak dalej jestem pod wrażeniem tego, jak twórcy godnie oddali atmosferę pierwowzoru. Sceny są żywcem wyjęte z oryginału, a sam tytuł mógłby na spokojnie wyjść na konsolę SNES.
Przechodząc jednak do bardziej rozbudowanych mini gier, to Super Mario 63 jest jednym z najlepszych przedstawicieli nurtu. Gra jest oczywiście demake'iem Super Mario 64, ale za to jakim! Grę przeniesiono w dwa wymiary, ale wąsaty hydraulik zachował wszystkie swoje stare ruchy oraz otrzymał parę nowych gadżetów.
Najważniejszym z nich jest plecak rakietowy zasilany wodą zapożyczony z Super Mario Sunshine.
Twórcy dodali kilka poziomów, sporo usunęli, a także odpowiednio uprościli i przebudowali, aby w 2D dalej się w nie świetnie grało.
Jest to tak niesamowite, z jakim kunsztem i napracowaniem twórcy 63 przenieśli 64 na nasze przeglądarki, że powinna zremasterowana trafić steam czy inne platformy (co się oczywiście nigdy nie stanie, ze względu na łamanie praw autorskich i inne nieprzyjemne rzeczy).
Mini gry czasem też wręcz tworzą trendy, jak w przypadku Crush the Castle, z którym mocno inspirowali się twórcy Angry Birds.
Gra jest bardziej brutalna niż Angry Birds, ponieważ w niej atakujemy ludzi zamiast świń, a cały tytuł jest utrzymany w realiach średniowiecza, lecz nie odbiega rozgrywką od AB.
Podsumowując, mini gry czy inne tego typu produkcje nie mają się czego wstydzić i sporo z nich jest jak najbardziej warte zapoznania.