Moto Racer 4- czysta akcja
Twórcy jednak zabrali się za to z głową. Nie można zrobić dobrego odtworzenia klasyki bez wiedzy co w niej było wspaniałego. W Moto Racer była to głównie zręcznościowość rozgrywki. Nie otrzymujemy ciężkiej PC-towej symulacji, a raczej konsolowy rajd. Nie ma tu długotrwałego planowania naszej rozgrywki, a raczej myślenie o danej chwili, bo momentu po niej może równie dobrze nie być.
- Wyścig. Musimy poprostu dojechać na metę
- Mistrzostwa. Seria wyścigów, w których wygrywa gracz z największą ilością punktów
- W pościgu jeden gracz startuje pierwszy i jego zadaniem jest utrzymać prowadzenie przed końcem czasu. Przegra kiedy zostanie wyprzedzony
- Złoty kask, polega na zdobyci i utrzymaniu się przez określony czas na trasie
- Król wzgórza musi utrzymać się jak najdłużej, ale odbicie mu prowadzenia jest prostsze dzięki T.U.R.B.O. Wygrywa ten który zużyje (nie musi mówić ,,Makao :)") cały dostępny czas.
- Przetrwanie polega na tym aby nie stracić czasu. odzyskujemy go przez zdobywanie punktów kontrolnych
Kolejne dwa tryby są podobne. Musimy być pierwsi, a podczas wyścigu nie ostatni, tylko w trybie Ostatni na mecie będąc ostatni pod koniec czasu odpadamy z całej rozgrywki.
Szybkość tej gry powoduj, że jednym momentem do zachwycenia się grafiką jest czas spędzony w powietrzu. Mamy wtedy czas na wykonanie tricków, które nie są zbyt skomplikowane, bez kampanii. Za wykonane tricki i odpowiednie wylądowanie dostajemy bonusy do szybkości.
Tryb uliczny pozawala na rozwinięcie takich prędkości, że patrzenie na mapę, prędkość i aktualny czas zarezerwowane jest tylko dla widzów.
Istnieje rozwinięty tryb multiplayer i dawno zapomniany tryb split-screen.
Gra ma bardzo dobrze przygotowane ustawienia i nawet żyroskop z Steam Controllera spisuje się lepiej niż można przypuszczać. Nie unikała jednak błędów. Są to głównie błędy graficzne, które byłyby zabawne gdyby był to Wiedźmin, ale nie psują przyjemności jak w innych grach typu Skyrim