Jak to działa
5.0 1 72 0
11.07.2024

Mrocznie, ciemno i tropchę śmieszno, czyli kiedy zatrzymujesz się w rozwoju. Recenzja Bound by Flame

Witajcie, wspominałem wam kiedyś że lubię bardzo studio Spider, dla ułatwię w teksie będę mówił po prostu Pająki. Intryguje mnie zawsze jak robienie gier z budżetem wielkości miesięcznego czynszu na mieszkanie się udaje, dla mnie to popis kreatywności, bo kiedy nie możemy olśnić wyśmienitą grafiką czy animacjami i musimy iść na kompromisy musimy ratować grę dobrymi technikami, systemem zadań czy dialogów lub też ogólnie fabuła czy opowieścią nam przedstawioną. Dla mnie osobiście Pająki reprezentują szkole robienia staro szkolny RPGów Europejskich, w tym wypadku francuskich, wierzcie mi lub nie ale naprawdę widać kto robi jaką grę, oczywiście nie aż tak dokładnie ale jak wyłapiemy niuanse oraz smaczki zauważymy pewną prawidłowość. Europejscy wydawcy i twórcy gier nie mieli wielkich możliwości, ani budżetu ani technologi musieli radzić sobie sami, pod wieloma względami historia i twórczość Pająków mocno przypominają mi Niemieckie Piranie z Essen (czyli ich kultowego Gothica) choć są to historię bardzo się od siebie różniące, kilka rdzeni pozostaje nie podważalne, oba studia musiały być wzięte pod parasol ochrony wielkich wydawców. Pająki miał wiele szczęścia bo ich wieloletni wydawca Focus Entertainment zawsze tworzył nad nimi parasol ochrony, więc jeśli powinęła im się noga i zrobili szmirę to po bęckach mogli na spokojnie zastanowić się co poszło nie tak i spróbować ponownie zrobić coś dobrego. Piranie z kolei zawsze były w konflikcie ze swoim wydawcami, wieloletnie wojny jednak utrzymywały studio na wodzy ze względu na dwa atuty : aurę legendarnego Gothica i sporą grupę wiernych fanów, czyli pewnych potencjalnych odbiorców (klientów) ich gier. Pająki nie mogą się pochwalić taką legendą jak Gothic, choć okazuje się teraz że ich najcenniejszym dzieckiem jest GreedFall który po wielu latach pozamiatał, ale do tego sukcesu trzeba było dążyć bardzo mozolnie, zyskiwać odbiorców i fanów, uczyć się robienia gier, zadań, narracji, opowieści, przy tym wiele razy powinęła się noga. Drugim aspektem który i Pająki i Piranie zaczęli były autorskie silniki, Pająkom nie było stać na licencje a Piranie zawsze marzyły o swoim własnym silniku. Przez lata mozolnego grzebania, ulepszania i zmieniania kodu Pająki opanowali swój silnik do perfekcji, Piranie które przez lata też opracowały dwa sprawne silniki mimo ogromnych mankamentów ich drugiego silnika uporczywie przy nim trwają, jednocześnie nie mogą od lat zmusić go do sensownej współpracy. I co ważne Piranie na przestrzeni lat się zwijały a Pająki rozwijały, każda kolejna gra były na swój sposób lepsza, umożliwiała zdobycie nowego doświadczenia czy pomysłów, przez co każda kolejna ich gra była lepsza od poprzedniczki. Nawet jeśli początkowo była crapem... No właśnie ale mimo wszystko Pająkom nieraz też powinęła się noga. Jak zwykle nieco historii : Po wydaniu Mars: War Logs Pająki w ekspresowym tempie zajęły się produkcją nowej gry, tym razem twórcom wymarzył się świat fantazy, co ciekawe Pająki rzadko wracały do swoich światów dopiero sukces paru sprawił że zdecydowali się na danie im kontynuacji, mroczny RPG z kataklizmem w tle. Grając miałem dwa wrażenia, pierwsze twórcy naczytali się tym razem GRRM (pewnie inspiracje są tutaj mocne) a dwa że chyba ktoś tutaj mocno liczyć że uda się podłapać na premierę Dragon Age Inkwizycja, gra zmierzała wówczas do premiery i było o niej dosyć głośno, co ciekawe gra Pająków też czerpie inspiracje i pewne pomysły od gry starszych kolegów z Kanady, nie wspomnę że inspiracje czuć tutaj również Soulsami. Gry robione jednak w pośpiechu zazwyczaj są dosyć niechlujne i niedokończone, w tym wypadku nawet nie o to chodzi że dzieło Pająków jest takie sobie, chodzi raczej o to że poszli na łatwiznę, bo gra jest prawie w całości przepisana z ich poprzedniego dzieła, i faktycznie widać tutaj pewne nowe pomysły w rozwoju jednak nie uratowało to gry której recenzenci nie zostawili suchej nitki a gracze z litości bronili (co ważne krytyka tutaj była mocno uzasadniona w odróżnieniu od przygód na Marsie które broniły się wieloma aspektami). Tak więc czy produkt który wówczas dostaliśmy Bound by Flame odpowiadał standardom 2014 ? No i jak się broni po latach, w końcu gra ma już 10 lecie, jupiiiii szampan (dziwne, jakoś nikt nie świętuje 10 lecia wydania). Zapraszam was na recenzje

Bound by Flame miał premierę 9 maja 2014 roku grę wydano na komputery osobiste oraz konsole ówczesne generacji czyli PS3 oraz Xboxa360, grę przeportowano również na nowsze konsole a konkretnie na PS4, za stworzenie gry opowiedziane jest francuskie studio developerskie Spider zaś za wydanie gry francuski gigant - wydawca Focus Home Interactive. Gra jest RPG'em akcji w widokiem trzecioosobowym, elementami hack’n’slash oraz dark fantazy. Gra osadzona jest w mrocznej opowieści w klimatach średniowiecza, świat ewidentnie jest luźno inspirowany twórczością GRRM (przynajmniej według mnie) a czerpie rozwiązania fabularne i mechaniczne z wielu gier i serii, choćby z Wiedźminów, Dragon Age'a oraz Dark Souls'ów. Bound by Flame opowiada historię krainy o nazwie Vertiel w której trwa właśnie apokalipsa ! I to dosłownie, świat jest zalewany przez armie nieumarłych którzy są we władaniu potężnych istot znanych jako Władcy Mrozu, gdzie kolwiek bowiem się pojawiają tam całą okolice spowija mróz i zimno (GRRM się kłania, skąd to znamy). Akcję gry rozpoczynamy kiedy inwazja praktycznie dobiega prawie końca, rasa krasnoludów została wyeksterminowana przez armię nieumarłych, większość ludzkich królestw przestało istnieć, jedynie nieliczne się bronią a obecnie Władcy Mrozu rozprawiają się z ostatnim wielki przeciwnikiem królestwem elfów które dotychczas było neutralne, pozostałości ludzi oraz elfy łączą siły w obliczu nieuniknionej zagłady. Nasz główny bohater nazywany Wulkan, jest ogniomistrzem kompanii najemników Nieugiętych Ostrzy które zostają wynajęte przez Czerwonych Skrybów do ochrony z ich tajemniczym rytuale który ma im dać broń do walki z władcami mrozu. Świat Vertiel jest bowiem prawie całkowicie pozbawiony już magi, Czerwoni Skrybowie (maesterowie) znają magie i ją badają ale nie mogą jej używać. Jednak rytuał zostaje przerwany przez atak ożywieńców, coś idzie nie tak i w efekcie coś co przyzwali skrybowie przechodzi na naszego bohatera. Okazuje się że to tajemnicza istota władająca ogniem, demon który ma własne cele i ambicje a w czasie rozgrywki zapragnie manipulować naszym bohaterem. Dzięki nowemu lokatorowi Wulkan zyskuje ogromną moc, magię ognia i jest chyba jedynym który może pokonać Władców Mrozu. Tak mniej więcej prezentuje się fabuła Bound by Flame, tytułowe związanie z ognie jest bowiem główną osiom historii, choć nieco się rozczarowałem gdyż spodziewałem się że relacje Wulkana i demona będą jakoś żywsze, tym czasem nasz lokator przyjmuje postawę defensywną, rzadko się odzywa chyba że już naprawdę musi. Ogólnie początkowa ekspozycja świata gdzieś nagle umiera w połowie gry, początkowo są elfy, wspomniane są ludzie królestwa, zagłada krasnoludów oraz to że magia w tym świecie występuje szczątkowo i jedynie Czerwoni Skrybowie znajał jej tajniki, że Władcy Mrozu spaczyli zaczerpnęli moc z tzw Serca Świata który jest źródłem magii... ale to wszystko w trakcie gry zostaje urwane i zapomniane, przyznaje że wizja świata fantazy w którym umarła już prawie nadzieja, zagłada jest nieunikniona i nic nie jest w stanie tego zatrzymać jest ciekawa, ciekawe zawiązanie lor jednak zostaje porzucone, gra nie kontynuuje rozwijania pobocznych opowieści czy jakiś historii, lor pełni bowiem rolę pretekstowego tła. Na wstępie trzeba zaznaczyć że w grze jest klimat, naprawdę kilka razy miałem wrażenie że sytuacja naprawdę jest przekichana, że nie ma nadzieje i jedynie nasz główny bohater obdarzony nadzwyczajnymi umiejętnościami chce walczyć i ma wolę zwycięstwa, wyraźnie to widać w ostatnim akcie kiedy wydaje się że wszystko już przegrane jedynie, bo nawet jeśli się uda co da zgładzenie jednego z Władców Mrozu ? Szkoda że narracja koliduje nieco z rzeczywistością, kiedy pod koniec gry chcemy dostać od naszych towarzyszy jakieś mikstury czy bełty. Ci oczywiście nam pomogą za pieniądzory... koniec świata i jego ratunek ratunkiem ale w portfelu musi się zgadzać. Jeśli chodzi o naszego bohatera to muszę w miarę pochwalić jego kreacje, przynajmniej nie jest klocem który nie ma żadnego charakteru, wręcz przeciwnie jest dowcipny, sarkastyczny, momentami brutalny, ogólnie sprawia wrażenie typowego najemnika cwaniaczka który jednak mimo wszystko budzi sympatię. Zresztą widać to w dialogach, nasz bohater jest nawet w miarę rozgarnięty ale mocna niefrasobliwość i wyparzony język nie zawsze zjednuje mu stronników. Dialogi w grze choć nie stoją na jakimś dobry poziomie, niestety nie są nawet zadowalające, po prostu poprawne, to momentami potrafią zaskoczyć, choćby kiedy w trakcie jednego z zadań walczący z demonem Wulkan krzyczy do niego że przyszedł do jego jaskini tylko po to aby zbierać grzyby i niszczyć demony, " i wiesz co ? Nie znalazłem żadnych grzybów" Takie wyświechtane a mimo to autentycznie się zaśmiałem nad absurdem tego monologu. Ogólnie wspominając dialogi mogę powiedzieć że aktorzy nie wybijają się, jakoś dialogów też nie powala, ogólnie jest miałko. Mimo iż w trakcie gry będziemy mogli zbudować naszą własną drużynę z typowymi RPGowimi bolączkami i będziemy mogli zrobić dla nich ciąg zadań to nie czułem się z nimi jakoś szczególnie związany. Choć przyznaje że drużyna była dosyć barwna, każda z postaci wydawała się ciekawe jednak nie dostała szansy na rozwinięcie albo chociaż zawiązanie jakiejś relacji z naszym głównym bohaterem Wulkanem.

Pod względem mechanik to powiem tak, jeśli graliście w poprzednią grę studia czyli Mars Logs War to jest tak samo jak tam, tylko że nieco sprawniej... dobra trochę przesadzam i się wyzłośliwiam ale poważnie mówiąc rdzeń rozgrywki jest żywcem wyjęty z poprzedniej gry studia, system walki, nawet charakterystyczny bullet time który pojawił się w RPGu z Marsa tutaj również ma miejsce. No ale po kolei. Rdzeń systemu walki to oczywiście poprzednia gra studia, jednak jest ona wzbogacona o kilka nowych elementów. Walka odbywa się w czasie rzeczywistym, który możemy zatrzymać za pomocom podręcznego koła poleceń, tak jak w Marsie tutaj zamiast umiejętności technomanty mamy umiejętności pirotechniczne, czyli zaklęcia ognia które możemy rzucać, jestem pewien że to są te same które występowały w Marsie tylko mają nieco inne działania i tekstury, koło przerywa jednak zupełnie akcje inaczej było w poprzedniej grze gdzie po prostu zwalniało. Walka podzielona jest na dwa rodzaje, miecz dwuręczny zadający duże obrażenia ale mocno nie poręczny oraz sztylety które są znacznie szybsze a nasz bohater uzbrojony w taką broń jest o wiele bardziej mobilny, umiejętności związane z magią ognia są zdecydowanie dodatkowe, pełnia rolę uzupełniającą choć ze względu na dosyć wysoki poziom trudności są niezbędne. Ogólnie gra kładzie duży nacisk na rozgrywkę taktyczną, czyli coś do czego nie jestem w stanie aż tak przywyknąć, o ile lubię jakoś sobie starcia planować i w ogóle ale nie przesadzając, jeśli każdą potyczkę musi poprzedzić wielostronicowy plan z dokładnym rozplanowanie kiedy atak kiedy kontra, kiedy użyć mikstury, jakiego zaklęcia użyć to przestaje to być zabawa a jakiś smutny obowiązek. Największą różnicą w systemie walki która odróżnia Bound by Flame od Marsa jest to że nasz bohater jest bardzo słabo mobliny, innymi słowy jak kloc z drewna przyspawany do naszego przeciwnika od którego nie może odskoczyć i się przeturlać, jakie było moje zaskoczenie na początku gry kiedy chciałem tak jak w Marsie odskoczyć od przeciwnika a mój Wulkan reaguje na to polecenie niczym czołg, okazuje się bowiem że gra stawia na takie aspekty jak kontry, bloki oraz parowanie. Kontry zastąpiły skakanie jak kangur po całej mapie, w zależności od tego czy walczymy mieczem czy sztyletami nasze kontry będą inne, jeśli mieczem nasz bohater może kopnąć przeciwnika jeśli sztyletami odskoczy od niego. Parowanie z kolei jest połączone mocno z blokami, możemy je wykonać jeśli zablokujemy przeciwnika w ostatnim momencie wówczas się od słoni i będziemy mogli zaatakować. Pod względem drzewka rozwoju to system przeszedł zmiany kosmetyczne, zamiast wiedzmińskiego drzewa rozwoju many trzy osobne tablice rozwoju umiejętności, umiejętności związane z walką mieczem, skrytobójcze oraz magię ognia piromancje, mamy również bronie dodatkowe w postaci możliwości strzelania z kuszy czy zakładaniu pułapek. Co poziom otrzymujemy 3 punkty rozwoju oraz 1 punkt atrybutów. Atrybuty to specjalne umiejętności które możemy nabyć jak wykonamy konkretne osiągnięcia, np zabijemy 5 stworów z kuszy dzięki czemu będziemy mogli nabyć atrybut kusznik i zadawać wrogom większe obrażenia z tej broni. Atrybuty jednak mogą być wymagane więcej niż jeden, przykładowo żeby odblokować atrybut który pozwoli nam zdobywać więcej doświadczenia z pokonanych wrogów będziemy musieli poświęcić na niego 3 punkt. Ta mechanika występował już w Marsie ale przypomnę ją bo system mimo iż zakonserwowany sprawdzał się tam i sprawdza się tu. Rozwój naszego bohatera odbywa się poprzez zadania główne oraz poboczne i otrzymywane za nie punkty jak i za zabite potwory, teoretycznie będą upartym można więc rozwinąć wszystko ale komu by się chciało. Jeśli chodzi o zadania to trzeba powiedzieć sobie jasno, jest ich niewiele, zarówno głównych jak i pobocznych, zadań głównych jest około 3 - 4 na jedną część aktu, co ciekawe aktów jest 4 ale nie dajcie się zwieść bo tak naprawdę 4 akt to króciutki epilog. W grze nie mogło zabraknąć również systemu moralności, można powiedzieć tak, możemy być naiwnym frajerem i wierzyć we wszystkie banialuki naszego lokatora który zaczyna nas przekształcać na swoje podobieństwo albo mieć wywalone na jego gderanie i nie dać się jego podszeptom, ze względu na nasze decyzje może wzrosną poziom naszego opanowania przez demona co może poskutkować zmianami wizualnymi (urosną nam rogi kolor skóry i oczu się ziemni) a także zapewnić nam jakieś stałe atrybuty, innymi słowy zachowujemy się jak człowiek rozgrywka jest trudniejsza, jesteśmy larwa na usługach demona gra jest łatwiejsza ale okupiona wyglądem (wyglądami niczym deska po inwazji korników) i sumieniem. W grze od Pająków nie może zabraknąć towarzyszy którzy wesprą nas radą, dobrym słowem, mieczem bądź zaklęciem a w czasie walki będziemy mogli im wydawać jakieś polecenia, ogólnie towarzysze w czasie walk pełnią role tanków i nic więcej, jeśli chodzi o zadania, dialogi i ogólnie zarys ich postaci to powiem że jest barwnie ale potencjał ten jest nie wykorzystany, Sybilla to miła czarodziejka rządna wiedzy, Edwyna to Yennefer więc to suka dlatego chcemy ją zabić, elf jest nijaki, rycerz mówi w dziwaczny sposób a pozostali towarzysze, powiem tak, zbrakło im czasu antenowego aby mógł się z nimi bliżej związać. No koniec największa zbrodnia które nigdy nie daruje, co robimy aby wydłużyć grę ? Jeśli jest krótka niczym nasza kłoda, podnosimy poziom trudności, a jak to robimy ? Sprawiamy że poziom życia naszych przeciwników będzie spadał niczym dług frankowicza. Ogólnie nigdy nie robie zastrzeżeń do poziomu trudności gier, lubię wymagające gry, ale co innego i tego nie daruje kiedy poziom trudności sztucznie wydłuża rozgrywkę, bo co jeśli nasz postęp w rozwoju postaci nie jest widoczny, gracz ma prawo się zezłościć że mimo 25 poziomu i rozwinięciu drzewek w 75 % jego postać bije niczym drewnianym patykiem. Na koniec taka dygresja, co robisz kiedy zrobiłeś coś brzydkiego zamiast gry ? No oczywiście ściemniasz, dosłownie i w przenośni. Gra jest wyprana z jakich kolwiek kolorów, wszystko bure i ponure. Kiedyś słyszałem że każdy crap musi mieć etap w pociągu... cóż nie ma etapu w pociągu ale za to są kanały, podobno "ulubione miejscówki graczy" to bagna, lasy, kanały, ruiny i pustkowia... Pająki zadbały abyśmy mieli każdą z tych atrakcji, zresztą tylko wyłącznie je...I teraz płynie przechodzimy do grafiki... nie jest ona dla mnie najważniejsza, tak samo jak animacje ale cenie sobie jeśli grafika jest spójna, animacje płynne i sensowne a rozgrywka urozmaicona przerywnikami filmowi. Więc tak : przerywniki są ok, ani dobre ani złe, grafika jak na standardy 2014 jest paskudna, wytknęli to recenzji, gracze też przyuważyli, oszczędzanie na modelach jest aż za bardzo widoczne ogólnie mordy postaci niezależnych są równie straszne co potworów z którymi walczymy (te akurat na plus). Gra oparta jest o model zamkniętych korytarzowych lokacji i kiedy mówię korytarzowych to dosłownie chodzi mi o korytarz. Gra poza arenami do starć z bosami nie daje prawnie nigdy jakiejś większej otwartej przestrzeni, wszystko tutaj jest strasznie ciasne i bez możliwości. Aha w grze są jeszcze opcje romansowe... i proszę na tym poprzestańmy, bo relacje z kobietami wyszły twórcom o wiele lepiej w ich poprzedniej części. I na koniec trzeba wspomnieć jeszcze muzykę autorstwa Oliviera Deriviere'a która jest taka sobie, pozytywnie zapamiętałem muzykę z intra, ale muzyka z wioski na bagnach wryła mi się banie, a utwór z ruin miasta elfów nie pasował i był brzydki, muzyka nijaka, momentami zła i niepasująca do sytuacji.

Podsumowując Bound by Flame to bardzo ubogi krewny Dragon Age i Dark Souls, zrobiony na modelu i asetach z poprzedniej gry (różnice są jedynie kosmetyczne tak naprawdę nie czułem wielkich zmian, wszystko zresztą ma znamiona moda). Ubogoś z tej gry wyziera i szczerze w bardzo niewielu elementach mnie zadowoliła bo nie ma w sobie nic nowego, poprzednio Pająki z każdą kolejną grą ją udoskonalali tutaj widać jedynie kosmetyczne szlify, po za tym to kopia poprzedniego dzieła. Sztuczny wysoki poziom trudności który odbiera radość z rozwoju postaci dodatkowo na minus, fabuła po prostu poprawna. Postacie choć miały potencjał nie miały czasu się rozwinąć, mogę pochwalić niektóre dialogi, większość była mdła. Aha i główny bohater domyślnie wygląda jak ten z Dragon Age II. Nie chce ale muszę, gra dostaje ode mnie 5/10, oceniam ją jako solidnego średniaczka który jednak nie ma nic więcej do zaoferowania, ogólnie taka ocena za problemy z balanse i sztuczne wydłużanie gry po przez oszukiwanie na poziomie trudności, czy polecam ? Osobiście uważam że przygody na Marsie są warte więcej.

Pozdrawiam.

Tybero

5.0 (głosów: 1)
Art napisany przez Tybero

Zaloguj się, aby zobaczyć komentarze

Gorące artykuły
Miejsce Nazwa gry i tytuł artykułu Kategoria Autor Rodzaj
1

World of Warships Recenzja Fuso czyli pancernika japońskiego poziomu VI

Recenzja Seweryn_16
2

Just Cause - "takie w sumie fajne to"

Recenzja wzarek
3

Silence is defending - o narracji w grach

Poradnik LiquidSnake
4

League of Legends Zac na ,,jungli" jak skutecznie grać?

Poradnik KaperoXpompA
5

Star Wars The Old Republic SWTOR - Szybka droga do wzbogacenia się.

Poradnik Lawliet00
6

Jackpot Clicker. Jak zdobyć pierwszy milion?

Poradnik HXGames
7

Soul Calibur Soul Calibur - prostota w najlepszym wydaniu.

Recenzja veritasek
8

Damoria Tutorial o grze Damoria

Tutorial Light back
9

League of Legends Początki w League of Legends

Poradnik Ara
10

League of Legends Xerath - uniwersalny build

Poradnik Gremlininio
Chat