Ostatnie Światło. Recenzja Metro Last Light Redux
Nie minęło wcale tak dużo czasu kiedy to sklep Epic Games Stroy podarował mi w prezencie (w ramach rozdawnictwa/przekupstwa powodowanego nienawiścią do steama) grę Metro 2033 Reduks. Muszę powiedzieć że pierwsza część serii Metro spodobała mi się tak bardzo że zacząłem rozglądać się ja kontynuacją, zastanawiałem się która wersję zakupić oraz czy czekać na jakąś przecenie gier... aż tu nagle po bardzo długiej przerwie odezwał się GOG, ta Polska platforma w ramach prezentów/rozdawnictwa zaoferowała w swoim zestawieniu darmową grę Metro Last Light Redux. Jestem przekonany że było to celowe zagranie pod użytkowników platformy Epic Games, tym sprytnym sposobem GOG skłonił wielu posiadaczy tej platformy do zarejestrowania się na GOGu. Oczywiście mimo iż gardzę cyfrową dystrybucją gier (bo porównuje ją do czasów kiedy gry się piraciło) nie namyślając się długo przypisałem grę do konta. I tak rozpoczęło się moje kontynowanie przygody z Rosyjskimi mutantami, anomaliami oraz z metrem. I zdecydowanie co mnie uderzyło już na początku że gra jest wprost idealną kontynuacją, to znaczy wyjaśnię to tak, czasami kiedy gramy w jakąś grę która jest kontynuacja poprzedniej ciężko nam przyjąć że jest to kontynuacją tej opowieści czy historii, wiem że wielu fanów Dragon Age mieli taki problem z Początkiem oraz z dwójeczką. Natomiast tutaj co ciekawe takiego zjawiska nie uświadczymy, wręcz przeciwnie mamy wrażenie że gramy w dalej w tą samą grę tylko że z jakimś dodatkiem czy dalszą historią.
Metro Last Light miało swoją oryginalną premierę 14 maja 2013 i została wydana na dość pokaźną ilość platform, na PC, XBOXa 360 i PS 3, rok później w sierpniu 2014 została wydana zremasterowana wersja tzw Reduxs zawierająca wiele rozszerzeń oraz DLC, przy okazji premiery wersji Reduks grę przeportowana na nowe platformy PS 4, XBOXa One, Nintendo Switch, Linux, Macintosh i nawet na SteamOS. Ostatnie Światło (Polskie tłumaczenie tytułu) należy do gatunku strzelanek pierwszo osobowych liniowych, z elementami survival horroru. Za grę odpowiedzialne jest ukraińskie studio 4A Games, zaś wydawcą gry zostało Deep Silver. Ze względu na to że mechaniki obu serii Metro w wersji Reduks niczym się w zasadzie nie różnią postanowiłem odpuścić sobie recenzowanie mechanik gry i grafiki, zamiast tego skupię się na historii oraz klimacie jakie próbuje przedstawić nam gra. Ostatnie Światło jest bezpośrednią kontynuacją opowieści z Metra 2033 i opiera się o kanoniczne złe zakończenie serii, w której to nasz główny bohater Arten zdecydował się na zniszczenie gniazda czarnych, czyli inteligentniej rasy mutantów. Grę rozpoczynamy jakiś czas po zakończeniu Metra 2033 w tym czasie Arten dołączył do Zakonu S.P.A.R.T.Y, czyli bractwa stalkerów które zobowiązała się do obrony Metra przed wszelkim zagrożeniem. Sam Arten zyskuje sławę na całe metro, jest uważany za bohatera który ocalił Moskiewskie metro przed mutantami, jednak sam Arten tak się nie czuje, ciągle ma wyrzuty sumienia i czuje że postąpił źle, nawiedzają go wciąż koszmary z udziałem czarnych. Taki stan rzeczy trwa dłuższą chwilę kiedy w po pewnym koszmarze do Artena przybywa jego przyjaciel i mistyk, największa tajemnica metra Chan który przynosi mu nowe wieści, miedzy innymi to że widział kolejnego żywego czarnego... ostatniego. I tak rozpoczyna się szaleńcza pogoń za ostatnim czarnym, pogoń po powierzchni zrujnowanego miasta Moskwy, które po zakończeniu zimy przeżywa intensywny roztop oraz po podziemiach mrocznego metra. I w tej podróży przyjdzie nam zwiedzić nie tylko ruiny Moskwy ale również wszystkie większe lokacje Metra, odwiedzimy schron D4, Hanze, siedzibę Spartian, miasta IV Rzeczy oraz Linii Czerwonej oraz wiele, wiele innych miejsc, a w tej podróży odwiedzimy miejsca straszne, niebezpieczne, pełen mutantów, a nawet anomalii oraz co najważniejsze zjawisk para normalny które przynajmniej raz zjeżą nam włos na karku. No właśnie strach, muszę powiedzieć że zjawiska horrorowate i paranormalne w tej części zostały o wiele lepiej zaimplementowane i przedstawione. Do dziś będę pamiętał moją podróż przez metro kiedy urządzając sobie postój odnalazłem pewne miejsce które postanowiłem sprawdzić... niby norma, ale zgasło światło i pojawiły się dziwne istoty które zaczęły do mnie szeptać, no i okazało się że to był schron atomowy w którym skryli się mieszkańcy...na własne nieszczęście. Mocny moment a powiem wam że zdecydowanie w tej części jest takich momentów więcej.
Klimat dwójki jest kontynuacją klimatu z jedynki, z tą jednak różnicą że zamiast zamarzniętej Moskwy mamy roztopy i nadejście wiosny. Jest też o wiele więcej konfliktów w samym Metrze oraz elementów para normalnych. I to wszystko wyszło grze zdecydowanie na dobrze. Pod względem opowieści Metro bardziej skupia się na konfliktach wewnątrz moskiewskiego Metra niż na zagrożeniach zewnętrznych. Ogólnie mam wrażenie że cała gra ukazuje metro w krzywym zwierciadle, pomimo iż na zewnątrz zapanowuje wiosna to mieszkańcy podziemi głównie wojują ze sobą nawzajem, z czego najważniejsze jest ukazanie IV Rzeszy oraz Linii Czerwonej jako najważniejszych stron konfliktu w metrze. Zdecydowanie wielkim plusem są misje dodatkowe, tzw poboczne opowieści. Misje te występowały w poprzedniej części Metro 2033, ale przyznaje że wówczas je pominąłem, tym razem jednak postanowiłem zagrać w kilka z tych misji. Są to misje zdecydowanie różnorodne, zabierające nas do różnych miejsc i wydarzeń, możemy między innymi wcielić się w Anię i pomóc Artemowi przedostać się przez gniazdo czarnych, możemy wcielić się w oficera Pawła z czerwonej linii, znanego z głównej linii fabularne, żołnierzy IV Rzeszy walczących z czerwonymi oraz poznać historię tajemniczego Chana wcielając się w rolę Stalkera. Ogólnie okazję do wcielenia się w Stalkera czy członka Sparty mamy kilka razy, i powiem wam że bardzo cieszą takie misje fabularne które są znaczącym urozmaicenie oraz dodatkiem do głównej gry, całkiem dobrze uzupełniają braki historii a nawet je rozbudowują. Co ciekawe wśród tych misji znalazłem kilka typu zabawy w piaskownicę, np wielką armię w której w sumie możemy robić co chcemy, twórcy bowiem dali nam w niej do dyspozycji wszelkich możliwych przeciwników i wszelką możliwą broń. Podsumowując : zdecydowanie uważam że warto zagrać w Ostatnie Światło, choćby dla jej historii i klimatu, jednak trzeba też uczciwie przyznać że Metro jest całkiem przystępną strzelanką, ma sporo wad a wrogowie czasami wydają się gąbkami na pociski których nie może powalić pojedynczy strzał który pada co 2 sekundy. Dobrą stroną serii Metro jest również wyśrubowany poziom trudności, gra jest trudna ale jeśli chcemy możemy spróbować grać w wersję hard, ale to dla prawdziwych maniaków. Tak jak mówiłem grę naprawdę warto zagrać, na koniec wystawiam jej ocenę 7,5/10 za to że gra ma kilka wad które mnie irytują, ale to wciąż dobra gra.
Polecam i pozdrawiam.
Tybero.