Jak to działa
4.4 7 1555 0
19.04.2018

RETRO: Castlevania III: Dracula's Curse (1989)

Po eksperymentalnej Castlevanii II: Simon's Quest wypełnionej nowymi i często nietrafionymi pomysłami, twórcy zdecydowali się na długi czas odejść od schematu RPG i udoskonalać to, co zawarte było w pierwszej części. Można wręcz powiedzieć, że prawdziwą kontynuacją CV I jest właśnie Dracula's Curse, choć zawiera ona sporo zmian względem poprzedników.

Tym razem Konami decydowało się na prequel. Głównym bohaterem jest Trevor Belmont, który jest obecnym posiadaczem Vampire Killer, a gra przedstawia czasy, w których ludzie nie patrzyli przychylnie na ród Belmontów. Boją się ich "nadludzkich" zdolności, lecz kościół błaga o pomoc Trevora i chcąc czy nie, to staje się on ich jedyną nadzieją.
Mimo tego, że gra wróciła rozgrywką do pierwotnych założeń serii, to i tak jest tu doza nieliniowości. Czasem możemy wybrać drogę jaką obierzemy do zamku Draculi czy pójść do jakiegoś miejsca, które nie jest wymagane do ukończenia gry. Bronie poboczne zbierane w trakcie gry wróciły do pierwotnej formy, dzięki czemu nie musimy się zbytnio przejmować ich ulepszaniem.

Jest za to rzecz, której wcześniej nie dostrzegłem: Zegarek kieszonkowy, który na chwilę zatrzymuje czas nie działa przy walkach z bossami. Twórcy pewnie chcieli, żeby nie było czasem za łatwo (co im się absolutnie udało), ale podczas jednej walki byłem niemiło zaskoczony.

Zastosowano też mechanikę, która zupełnie zmienia rozgrywkę: Możemy do siebie przyłączyć różnych towarzyszy! Zawierać z nimi znajomości możemy poprzez np. w przypadku Granta, uwolnienie od z klątwy Draculi (poprzez walkę) w dodatkowej lokacji, którą jest wieża lub po prostu, wybierając odpowiednie ścieżki natrafimy na nich sami.
"Thanks for helping me"

Nasi towarzysze są naprawdę przydatni. Każdy z nich posiada inne zdolności, dzięki czemu każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Jest tu też Alucard, który może zamieniać się w nietoperza, dostojnie chodzić i rzucać kulo podobnymi pociskami. Ciekawostka: Jeśli przeliterujecie imię tego sprzymierzeńca, to dowiecie się jak ma na imię jego ojciec!

Jednak pomimo wampirzych zdolności Alucarda czy efektownych zaklęć Syphy Belnades, to za najlepszego towarzysza uważam Grant'ego Danasty'ego.
Jest on bardziej podatny i mniej odporny na ataki niż reszta, ale może wykonać szybki atak nożem, a nawet wspinać się po ścianach.
A jego najlepszą umiejętnością jest NORMALNY skok, którego Belmont i reszta mało wygimnastykowanych postaci nie jest w stanie wykonać.

Dzięki normalnemu skakaniu możemy zmniejszyć i tak wysoki poziom trudności.
Podróżować z nami może tylko jeden bohater i już nie możemy wrócić do poprzedniego. Sterujemy tylko jednym, ale możemy zmienić go w każdym momencie gry za pomocą jednego przycisku. Dzięki umiejętnemu zmienianiu Trevora i Granta możemy efektownie kroczyć w stronę zamku Księcia Ciemności.

"Trevor made many sacrifices."

Mimo tego, co napisałem, poziom trudności dalej stanowi spore wyzwanie. Obrażenia zadawane przez przeciwników z czasem zwiększają się, a jeśli nie korzystamy z usług Granta, to problem ze skakaniem wraca i to z pełną siłą. Co prawda, możemy użyć latania Alucarda, ale jego "paliwem" są serca zbierane podczas gry, które bardzo szybko się kończą.


Muzyka w grze jest rewelacyjna i doskonale wpasowuje się w klimat gry. Wersja japońska ma ją w wyższej jakości, dzięki lepszemu chipowi dźwiękowemu używanemu w Konsoli w tym kraju, jednak reszta świata nie ma się czego wstydzić.
"Leave him behind?"

Co do grafiki, to mam mieszane uczucia. Początkowe tła na zewnątrz wyglądają, jakby w grze był jakiś błąd i się wszystko na siebie nakładało.
Jednak reszta gry wygląda o niebo lepiej, zwłaszcza lokacje wewnętrzne i to nawet na początku gry, czego dowodem jest drugi screen.
Cieszy mnie to, że dodano tyle terenów poza zamkiem, co zwiększa klimat i różnorodność(nawet potworów). Cieszy również taki(dość spory) szczegół, że niektóre miejsca z wodą nas nie zabijają i możemy z niej szybko wyjść.

Bossowie wracają i to w glorii i chwale. Dobrze wyglądają (jeśli wygląd europejskich maszkar można uznać za dobry), a walka z nimi, jak i resztą przeciwników jest satysfakcjonująca.
Twórcy też nam subtelnie pokazują rozwój serii np. jeden z bossów w pierwszej części pełni w III funkcję zwykłego przeciwnika, a walka z bossem, który jest na poziomie wytrzymałości końcowego Draculi z I jest tu przedstawiony jako mało wymagający.


Castlevania III: Dracula's Curse wieńczy trylogię na NES'a i ze szczęściem przyznaję, że to najlepsza część na tę konsolę. Pozwoliła wystartować serii, która potem rozprzestrzeniła się i pojawiała się na wielu innych platformach zapewniając sobie, podobny do głównego antagonisty - żywot wieczny.
4.4 (głosów: 7)
Art napisany przez LiquidSnake

Zaloguj się, aby zobaczyć komentarze

Gorące artykuły
Miejsce Nazwa gry i tytuł artykułu Kategoria Autor Rodzaj
1

Eternal Edge+ Prologue Recenzja Eternal Edge+ Prologue

Recenzja koko796
2

Klasyka po latach- Fallout

Recenzja JanuszB
3

The Crew 2 - Recenzja + Moja Opinia

Recenzja Kacper12361838
4

Grand Theft Auto V (B2P) Grand Theft Auto V - krótka recenzja

Recenzja wzarek
5

Czy FunZone się opłaca?

Recenzja piotrusinio
6

Aion Aion - opis, wady i zalety klas (cz 1)

Tutorial Pr-
7

Anno Online Anno Online: Odkryj Świat Kolonialnych Strategii i Budowy Miast!

Recenzja Taori
8

DOTA 2 Recenzja postaci Anti-Mage z gry Dota 2

Recenzja Zarabianiewinternecie
9

Vikings: War of Clans Vikings: War of clans - przyjemna strategia

Recenzja Kalamondin
10

Bardzo dobre gry GTA 5, Hurtworld

Recenzja Masii
Chat