Retro Sektor IV. Recenzja Divine Divinity
Wydaje się że okres 2002 roku to było kres kiedy RPGi z rzutem izometrycznym przeszły już do lamusa, po premierze Gothica i Gothic 2 oraz Morrowindzie udowodniono że RPG mogą przejść w pełne widzenia umieszczają kamerę na plecami bohatera bądź też patrząc jego oczami. A mimo to jeszcze kilka studiów próbowało zrobić gry na modłę starych RPGów z zrzutem izometrycznym. Mniej więcej na takim założeniu powstała, bazuje nawet to dzisiejszego dnia seria Divinity od niewielkiego belgijskiego studia Larian Studios, które obecnie święci największy triumf w swojej historii bo udało im się przejąć Baldur's Gate i trwa właśnie produkcja Baldur's Gate III, co z całą pewnością będzie sukcesem. Ale cofnijmy się do początków, ciekawe jest to że belgowie z Larian Studios specjalizują się w tworzeniu jednej serii i jednego typu gry, serii Divinity oraz rzutu izometrycznego, co więcej trzymają się go od wielu wielu lat i za nic nie chcą z niego zrezygnować, i właśnie tym sposobem mimo że nigdy nie odnieśli raczej szalonej popularności to łatwo odnaleźli swoją nisze i swojego odbiorce. Byli to głównie fani staro szkolnych RPG i klasycznego trybu rozgrywki który poznali z Baldurach, Falloutach, Newerwinterach i ipt. Co prawda, żeby być uczciwym trzeba przyznać że Larian zrobił raz jedną grę strategiczną z elementami RPG Divinity: Dragon Commander, którą zresztą chyba mam nawet na półce, ale to wyjątek potwierdzający regułę. Zabawne jest że w czasie kiedy moje pokolenie zagrywało się w klasyki, to dla mnie pierwszą grą która zademonstrowała rzut izometryczny był Divine Divinity. Zresztą jest to gra tak bardzo inspirująca się klasycznymi RPGami że aż ciężko tego nie dostrzec. W tamtych czasach kiedy nie było Steama i inny gównianych platform każda gra wydawała się skarbem, nie było poradników ani nic w tym rodzaju, poprostu się grało i rozgryzało zagadki. I to zawsze dawało masę frajdy. No i właśnie taką grą jest choćby Divine Divinity. Bo zdecydowanie jest to ogromna gra, po brzegi wypełniona ciekawymi historiami, zagadkami no i masą, ale to naprawdę masą zadań...i klimatem, naprawdę klimat pierwszej części Divine Divinity będę pamiętał zawsze, i pamiętam też że jako dzieciak, idący chyba do 1 albo drugiej klasy podstawówki grałem już trochę w tę grę no i...naprawdę troszkę się bałem niektórych momentów i klimatu gry.
Zapraszam was po raz 4 do Retro Sektora tym razem przedstawiam klasyka nieco zapomnianego Divine Divinity.
Divine Divinity został wydany 22 września 2002 roku na PC, został stworzony przez raczkujące belgijskie Larian Studios. Jest to klasyczny do bólu RPG z rzutu izometrycznego, gra nawiązywała do takich klasyków jak Wrota Baldura czy Neverwinter Night. Zawsze jednak najlepszym elementem DD był jego świat i fabuła, a w grze otrzymamy naprawdę ogromną mapę i wiele krain do zwiedzenia, no i czeka nas interesująca i wielowątkowa fabuła. Grę zaczynamy od wybory klasy i bohatera, jego wygląd i umiejętności będą zależne od klasy która wybierzemy na samym początku, klasycznie mamy maga, wojownika i łotrzyka, w wersji męskiej oraz żeńskiej. Po wyborze naszego bohatera bądź heroiny staje przed nami wielki świat fantastycznej krainy Rivellon, krainy zamieszkałej przez masę ras i stworzeń, na naszej drodze będziemy bowiem mogli spotkać ludzi, orków, elfy, krasnoludy, chochliki, demony, trolle i inne stworzenia i rasy znane z mitów. A konkretnie zaczynamy w niewielkiej wiosce uzdrowicieli Aleroth, po jej opuszczeniu zostajemy zaatakowani i prawie zabicie przez smoczego jeźdźca, jednak ratuje nas czarodziej Zandalor. I tak zaczyna się nasza główna opowieść, okazuje się że do świata przenikną potężny demon pan Chaosu który przybrał ludzką postać, za jego sprowadzenie odpowiada Czarny Krąg, organizacją zrzeszająca czarnych magów. Okazuje się również że jesteśmy pomazańcem, wybrańcem jednym z trzech. Ogólnie w czasie naszych podróży po Rivellon będziemy mieli za zadanie odnaleźć pozostałych pomazańców, powstrzymać pana Chaosu oraz Czarny Krąg, w miedzy czasie do ocalenia świata zbierzemy radę 7 ras które będą miały za zadanie powstrzymać demony, a do tego odbędziemy masę ciekawy przygód, będziemy świadkami wojny między ludzki a orkami, narastającego konfliktu między elfami a krasnoludami, a do tego zwiedzimy 3 piękne krainy, centralny Rivellon czyli księstwo Ferol, Mroczną Knieje oraz wielkie miasto Verdistis. Co by nie mówić do DD klimat tej gry jest nie zapomniany, nadaje mu go nie tylko ciekawa kolorystyka, raczej brunatna i mało jasna, ale również wystrój, grafika oraz udźwiękowienie, naprawdę DD może i nie ma najlepszego utwory muzycznego jednak z całą pewnością są to utwory które doskonale pasują do mrocznego i niepokojącego klimatu opowieści którą przyjdzie nam odbyć. I tak jak w wielu innych grach odbędziemy drogę od zera do wielkiego bohatera.
Pod względem mechaniki Divine Divinity przypomina do bólu RPG klasycznego jednak z naleciałościami nowinek, w 2002 roku zdecydowano że nawet jeśli gry z rzutem izometrycznym nie przeszły to lamusa to jednak wszyscy przeżywali bum na czas rzeczywisty a nie jak to zazwyczaj miało miejsce turowy lub z trybem aktywnej pauzy. System walki DD jest oparty na zasadzie losowego rzutu kostką, oczywiście wszystko zależy od naszych statystyk takich jak siła, zręczność, inteligencja, szczęście czy poziom many lub siły witanych. W oparciu o to możemy zadać duże obrażenia, walnąć krytyka... lub w ogóle nie trafić przeciwnika. Statystyki wpływają na nasze umiejętności ale nie wpływają na dialogi ani rozwiązanie zadań. Co jednak by nie mówić mamy sporo dowolności, nic nie stoi na przeszkodzie wybrać sobie wojownika i grą mago - wojownikiem, zdecydowanie więc plus za taką mechanikę. Gra jest oparta na systemie reputacji, za poszczególne zadania i ich rozwianie, dostajemy punkty reputacji, będą one ważne pod tym względem że pozwolą nam na dostęp do niektórych zadań, więc kolejny plus może grać jako kompletny zwyrol i mordować wszystko i wszystkich albo jako prawy bohater, dużo zależy od naszego stylu rozgrywki. System rozwoju postaci jest podzielony tutaj na drzewka rozwoju, zwane drogami klasycznie mamy trzy drogi, łotrzyka, wojownika i maga, te trzy drzewka dzielą się jeszcze na 4 pod drzewka po każdej z jednej dróg np możemy wybrać jakim magiem chcemy grać, bitewnym, skupić się na czarach dodatkowych, na przyzywani istot czy przyzywaniu pułapek. Już to mówiłem ale wolę powtórzyć, najsilniejszym aspektem Divine Divinity jest jego klimat, od samego początku wiemy że znaleźliśmy się w brudnym, mrocznym, ciekawym i wielobarwnym świecie, jednak zdecydowanie uczucie bezsilności i pewnego mroku w grze jest bardzo dosadne, tym bardziej że gra ma specyficzną grafikę i gamę kolorów które stawiają na brudne, wyblakłe oraz brunatne co sprawia że niewiele jest w grze optymizmu. Przynajmniej ja tak tą grę odebrałem, już po pograniu trochę w DD postanowiłem się przerzucić wówczas na Gothic... i Gothic wydał mi się w tedy sielanką, wszyscy zachwycali się że to taki mroczny świat i klimat, co jak co ale wówczas uważał że jeszcze nie wiedzą co to mroczny klimat. Mimo wszystko DD nie odniosło raczej wielkiego sukcesu ani nawet nie stało się kultowe, dzisiaj seria ma swoją dość pokaźna grupę odbiorców jednak ich starsze tytuł są znane zaledwie przez garstkę starszych gracz i niewielką liczbę młodych pasjonatów którzy do gry zaglądają z ciekawości. Mimo że gra nie odniosła raczej wielkiego sukcesu został dosyć doceniony przez krytyków, w redakcji Gry Onlin liście 100 najlepszych RPGów DD zajęło zaszczytne miejsce 48 wyprzedzając Risena 1 i 2, KOTORa II, Neverwinter Nights 2, Two Worlds II, dzisiaj zaś już na leży do ścisłego grona klasyków.
Zachęcam do zagrania tym bardziej że gra kosztuje grosze, grze na koniec wystawiam solidne 7/10, bo dobra ale daleka od ideału.
Pozdrawiam serdecznie.
Tybero.