Sonic - król platformówek 2D
Na pohybel monopolu Nintendo wyszła Sega. Mieli już w posiadaniu ciepło przyjętego Alexa Kidda, ale brakowało mu ikry i czegoś, co by go przewyższało i wyróżniało względem serii Mario.
Zostało zaproponowanych wiele postaci przez ich działa badań i rozwoju. Niektóre z nich pełniły role poboczne w następnych grach, a nawet otrzymały swoje własne produkcje. Po jakimś czasie, ostatecznie został wybrany Sonic, niebieski jeż, który miał zgrywać się z kolorami Segi i ją reprezentować.
Artykuł ten chciałbym poświęcić dwóm częściom Sonic the Hedgehog wydanym na Mega Drive. Gry te są na tyle spójne podobne do siebie, że postanowiłem je uchwycić w jednym artykule, a na 3 nie starczy miejsca.
Fabuła pierwszej części jest prosta, ale w przeciwieństwie do Mario, jest o wiele bardziej chwytliwa. Ot, szalony Dr. Robotnik porwał wszystkie zwierzęta i postanowił zamienić je w roboty. Jedyną szansą dla nich jest Sonic, który rusza w pościg za Robotnikiem.
Gra zaskakiwała niesamowitym poczuciem pędu i płynnością rozgrywki. W czasie gry, niczym prawdziwy jeż możemy zwinąć się w kłębek i w ten sposób przemierzać poziomy, co często się przydaje. Gra pozwalała też na odrobinę nieliniowości; do końca poziomy mogliśmy dojść w różny sposób np. drogi na górze są zazwyczaj trudniejsze do pokonania, a te na dole łatwiejsze.
Poziomy też zawierają sporo ukrytych przejść, dzięki którym otrzymujemy bonusy (jeden z nich nawet jeszcze bardziej przyspiesza grę!).
Po zakończeniu poziomów, które w Sonic'u nazywają się strefami, otrzymujemy bonusowy etap, dzięki któremu możemy otrzymać Chaos Emerald.
W pierwszej części nic nie dawały, jednak koncept będzie rozwinięty w następnych częściach.
Otrzymywanie obrażeń przez Sonic'a też jest czymś innowacyjnym. Jeśli będziemy trzymać choć 1 złoty okrąg, to nie zginiemy, tylko odlecimy od przeciwnika i nasze obręcze upadną, a my mamy ograniczony czas na ich zebranie. Mechanika ta czyni Sonic'a bardzo uczciwą grą i nie możemy narzekać na bezczelne zagrywki twórców.
Po zakończeniu strefy czeka nas walka z bossem, a każdy z nich to mechaniczna hybryda stworzona przez Dr. Robotnika. Nie stanowią większego wyzwania i są miły urozmaiceniem rozgrywki.
Muzyka jest fajna i wpada w ucho, zwłaszcza motyw z pierwszych poziomów. Grafika biła na głowę NES'a, a wąsaty hydraulik mógł schować głowę w czapkę na widok ruchomych teł i niespotykanej dotąd prędkości. Również Mario ze SNES'a wypadał przy Sonic'u blado.
Sonic the Hedgehog 2
W Sonic 2 jest wszystko, czego można oczekiwać od przykładowego, wyśmienitego sequel'a. Jest więcej, ciekawiej, szybciej.
Dr. Robotnik znów uwięził zwierzęta i chce je zamienić w roboty, Sonic nie może na to pozwolić... blablabla.
Jeż otrzymał w tej części jeden ze swoich najbardziej znanych ruchów, czyli spin dash, który przypomina trochę rozpędzanie się koła samochodowego i pozwala na szybkie osiągnięcie sporej prędkości.
Projekt poziomów został znacznie poprawiony. Sonic 1 miał często korytarzowe poziomy, które na dodatek działy się w podziemiach, przypominając Mario. Tutaj twórcy zupełnie od tego odeszli i przez większość gry mamy świetne, otwarte lokacje, które momentami błyszczą swoim projektem.
Niebieski jeż otrzymał również towarzysza, Tails'a. Podąża on cały czas za nami, a jak mocno się postara, to czasem nam pomoże, zbierając jakiś pierścień lub atakując bossa.
Miles „Tails” Prower może czasem nam przeszkodzić w walce z bossem, ale zdarza się to rzadko. Zdarza się mu za to pomóc też w zagadce środowiskowej, dzięki czemu pod koniec gry staje się naszym "kumplem"
Bonusowe poziomy przeszły dużą zmianę. Teraz odblokowują się przy punktach kontrolnych, a niektóre z nich są w 3D.
Często tych poziomów trzeba się uczyć na pamięć, aby zdobyć Chaos Emerald i właśnie dlatego nie przypadły mi do gustu.
Właśnie, Chaos Emerald. Po zebraniu ich wszystkich i po ówczesnym zdobyciu 50 pierścieni możemy zamienić się w Super Sonic'a, który jest nieśmiertelny, 2 razy szybszy i dezintegruje wszystko, co napotka na drodze.
Gdy pierścienie się skończą, to wracamy do pierwotnej formy, więc nie jest on przesadzony (kłamię, Super Sonic to broń ostateczna).
Bossowie to kolejne wynalazki Dr. Robotnika i jego w samej osobie. Znów się zbytnie nie wybijają, ale sporo walk jest ciekawych i trzeba (bardzo krótką) chwilę nad nimi pomyśleć.
Muzycznie jest świetnie. Jest to szybki i chwytliwy styl Segi udoskonalony z jedynki. Grafika również została poprawiona; dodano więcej detali, sam wygląd Sonic'a też został udoskonalony i ani razu nie stwierdzimy, że lokacja wygląda brzydko i twórcy mogli się bardziej postarać.
Niektóre poziomy wręcz zadziwiają swoim rozmachem np. końcowy etap to stacja kosmiczna Dr. Robotnika, która do złudzenia przypomina Gwiazdę Śmierci z Gwiedznych Wojen.
Popularność Sonic'a po 2 części była ogromna. Gra sprzedała się w absurdalnej liczbie kopii i była tym, co dziś nazywamy System Seller'em.
Nie był to jednak koniec sukcesów niebieskiego jeża (który jednak miał niedługo nadejść), a koronnym dowodem szczytu formy będzie
Sonic the Hedgehog 3, który tylko ugruntuje pozycję Sonic'a jako króla platformówek 2D.