Spiracony Gothic ? Piraci z Wysp Południowych. Recenzja Risen 2 Mroczne Wody
Risen wypłyną na naprawdę mroczne i szerokie wody ! Można by śmiało powiedzieć grając w drugiego Risena a kiedy grało się w poprzednią jego odsłonie. Można by powiedzieć że druga część jest czymś rewolucyjnym i całkowicie zrywającym z poprzedniczką, albo powiedzieć ładnie że jest to luźna kontynuacja. No bo w zasadzie po co Risenowi 2 jakaś poprzedniczka ? Szczerze mówią seria ta miała korzenie zupełnie inne, pomysł na siebie też inny, a tutaj dostajemy coś zupełnie innego od poprzednika. Nie zrozumiecie mnie źle, tutaj nie chodzi mi o samą grę ale o to jaka ona jest i jak się ima do poprzedniczki, ano ima się słabo, po za tytułem, kilkoma frakcjami i postaciami, które nawiasem mówiąc i tak są raczej inne niż były w originale to niewiele. To tak jakbyście zamiast Wiedźmina zagrali w Mass Effect niby to samo bo to i to RPG ale jednak no jednak jest to coś zdecydowanie innego, nie koniecznie gorszego, ale innego. Risen 2 jest dla mnie grą zaskoczeniem, zupełnie czymś innym niż jego poprzedniczka, a jednocześnie czymś na tyle nowym że aż chce się to zbadać. Do Risena 2 Mroczne Wody zabierałem się aż trzy razy, za pierwszym razem jeszcze na starym kompie chciałem się do tego zabrać ale jakoś mnie odrzuciło, tym bardziej że zupełnie nie mogłem rozgryźć systemu walki, który sprawiał wrażenie wyrwanego z Solsów i tego cholernego turlania z Wiedźmina 2. Grę zostawiłem na następny raz, potem kiedy ponownie do niej wróciłem to zupełnie nie mogłem sobie przypomnieć o co chodzi i podszedłem do niej jeszcze raz od nowa. Szło lepiej nawet odpłynąłem z Caldery na nową pierwszą wsypę, ale wówczas miałem masę obowiązków i grę musiałem odłożyć na jakiś tydzień. A kiedy do niej chciałem wrócić to gra nie raczyła się odpalić... coś się skrzaczyło i nic nie mogło temu pomóc. Zniechęcony zostawiłem to, ale teraz kiedy sprawiłem sobie nowego kompa i napawałem się wspaniałymi graficznie grami mogłem trochę pograć w starsze tytuły na tym cudeńku, i tak wróciłem do Risena 2 Mroczne Wody, i powiem wam że dopiero to 3 podejście było naprawdę, naprawdę bardzo udane. No ale jak to zawsze u mnie trochę historii : Zaraz po wydaniu pierwszego Risena rozpoczęła się nowa epoka dla Piranha Bytes, przychylne recenzje ich dzieła a jednocześnie nieco subtelnej krytyki ze strony recenzentów i fanów sprawiły że to studio zaczęło poszukiwać nowe drogi dla swojego rozwoju. Oczywistym stało się że umiarkowany sukces Risena zahartował układ z nowym wydawcom Deep Silver który oczekiwał od Pirani że stworzą kolejną odsłonę nowego RPGa. I faktycznie tak się stało, pracę nad nowym Risenem ruszyły pełną parą jakiś czas po wydaniu pierwszej części. Ale rozpoczynał się zupełnie nowy etap dla niemieckiego studia. Już po premierze Gothic 3 w studiu pojawiły się głosy że nadeszła pora na coś nowego, na zmianę klimatów i formy rozgrywki. Już pierwszy Risen miał ciągoty do pirackiego klimatu, sama Farangra miała taki klimat późno średniowieczny i taki trochę piracki, ale to jeszcze nie było nic niezwykłego, w końcu Noc Kruka też miał taki klimat i opowieść. Ale w pewnym momencie produkcja zagalopowała się za daleko, chciano stworzyć coś nowego a że Björnowi Pankratzowi zawsze bardzo podobały się pirackie klimaty, a i to że nie było jeszcze wówczas na rynku żadnego RPGa o piratach zdecydowano się strzelić w tą nisze. Risen 2 miał pójść w nowe pirackie klimaty, i wypłynąć na nowe wody. Zapadła decyzja o przebudowaniu modelu przyszłej gry, nowym oczkiem w głowie stały nie tylko pirackie klimaty ale również tematy nowego świata, zderzenia cywilizacyjnego oraz pistolety i muszkiety (w PRG do tej pory dosyć nie popularne) a także nieco zejście z poważnego tonu na ton pełen przaśnego humoru grubo zakrapianego rumem. Zdecydowano się rezygnować też z klasyki czyli magi i itp. Już wówczas wiedziano że nadeszły nowe czasy, a samo studio musiało się zmienić, tym bardziej że naprawdę chciało zaszaleć i stworzyć coś zupełnie nowego. To wszystko a także zmiany na rynku, pojawienie się Steama i ogólna moda na łupienie graczy w formie DLC, sprawiły że wielu starszy weteranów studia zdecydowało się go opuścić, twierdząc że to nie to samo. Studio po pierwszym Risenie opuścili Michael Hoge dotychczas jeden z najważniejszych postaci w studiu (był zazwyczaj szefem większości projektów oraz odpowiedzialnym za fabuły i klimat gier) oraz Kai Rosenkranz kompozytor studia już od pierwszego Gothica. Po odejściu tych postaci nowym dyrektorem projektów został Björn Pankratz, zaś za projekt gry i fabułę została jego żona Jennifer Pankratz (była odpowiedzialna za fabułę i postacie w Risen 2 i 3), zaś nowym kompozytorem studia został Bastian Seelbach. I tak rozpoczął się nowy okres dla Pirani.
Risen 2 Mroczne Wody miał swoją premierę 27 kwietnia 2012 został wydany na platformę PC, jakiś czas później czyli 31 lipca 2012 został przeportowany na PS3 oraz XBOXa 360. Za stworzenie gry odpowiedzialne jest niemieckiego studio Piranha Bytes, zaś wydawcą gry był niemiecki giganta tamtego czasu Deep Silver. Za wersje przeportowaną na konsole jest z kolei odpowiedzialna francuska firma Wizarbox która od czasu pierwszego Risena portuje gry na Pirani. W Polsce za wydanie gry odpowiedzialna jest firma Cenega która tym razem sprawy nie skopała i postarała się o zdubbingowanie gry (co wyszło co najmniej różnie). Fabuła Risena 2 rozpoczyna się w klasyczny dla Pirani sposób... klasyczny, a jednocześnie zupełnie nowy. Ponownie wcielamy się w rolę Bezimiennego z pierwszej części czyli rozbitka z Farangi. Akcja dzieje się 10 lat po pokonaniu Tytana Ognia i ocaleniu Farangi, okazuje się jednak że nasz bohater walnie przyczynił się do zniszczenia Starego Świata i uwolnienia władcy tytanów Ursegora, którego puścił wolno w poprzedniej części w zamian za pomoc w walce z szalonym Mendozą i Tytanem Ognia. Nasz Bezimienny po tych wszystkich wydarzenia wszedł w posiadanie dawnego artefaktu Mendozy, tzw Okularu który zaczął przejmować nad nim kontrolę. Aby go ocalić sprzymierzona z Bezimienny Inkwizycja siłą jest zmuszona odebrać naszemu herosowi Okular w wyniku czego traci on jedno oko. Mimo utraty magicznego przedmiotu, naszego bohatera nawiedzają koszmary i mroczne wizje mieszające mu w głowie, aby je uciszyć nasz heros popada w ramiona piękności zwanej rumem, uzależnia się od alkoholu aby odegnać koszmary. Mimo iż często pijany i na swój sposób skandaliczny jest powrzeszczenie szanowanym oficerem i członkiem Inkwizycji. Przebywa w ostatnim bastionie ludzkości na starym kontynencie który obecnie jest pustoszony przez tytanów, aby ocalić ludzkość Inkwizycja ze swojej ostatniej bazy, na wpół zrujnowanej Caldery ewakuuje ludzi na nowy świat, czyli niedawno odkryty kontynent Arboree oraz Wyspy Południowe. W świecie dokonał się wielkie zmiany, wygnano magów winiąc ich za uwolnienie Ursegora, Inkwizycja z zakonu przemieniła się w regularną armię, udoskonalono korzystanie z prochu i wynaleziono pistolety oraz muszkiety, cały kontynent upadł a niedobitki żyją tylko dla tego że Ursegor i Ismael (inny Władca Tytanów) toczą ze sobą wojnę, zaś ewakuacja na drugi kontynent jest utrudniana przez potężną Władczynie Tytanów Marę która mają na swoich usługach krakena zatapia każdy statek, do tego część piratów jej służy a inni z nią walczą, innymi słowy wśród piratów trwa wojna domowa. Słowem dzieje się a nasz Bezimienny jedynie pije i pije. I pewnie dalej by jedynie pił gdyby u wybrzeży Caldery kraken nie zatopił by pewnego statku na którym podróżowała dawna przyjaciółka naszego herosa Patti która szukała go oraz chciała dogadać się z Inkwizycją. Patti zdradza że można pokonać krakena za pomocą broni tytanów które szuka jej ojciec legendarny pirat Stalowobrody. Komendant Inkwizycji Carlos decyduje się wysłać naszego bohatera z misja zdobycia tej broni, dlatego dla przykrywki zostajemy usunięci z Inkwizycji aby nikt nie mógł nas powiązać z nią, mam z infiltrować szeregi piratów i zawszelą cenę zdobyć broń do pokonania krakena oraz Mary. Z kolei nasza przyjaciółka (dziewczyna ;) chce nas wyrwać na poszukiwanie skarbów i okradzenie jej ojca z legendarnych łupów. To wszystko sprawia że chcą nie chcąc nasz Bezimienny jest zmuszony wyruszyć w wielką podróż po Wyspach Południowych oraz Arborei. Pokonać masę wrogów, wkraść się w szeregi piratów, zostać nawet ich kapitanem i prawdziwym piratem , a to tego wykopać masę skarbów, postrzelać z muszkiety, zdobyć własny okręt, zaimponować swojej dziewczynie - sternikowi, zebrać załogę (czytaj bandę degeneratów - szaleńców) wypić morze rumu i popłynąć ku nieznanym wodom. Innymi słowy przeżyć wielką przygodę. I powiem wam że Risen daje to co obiecuje, prawdziwą morską - piracką przygodę, pełna humoru oraz ciekawych pomysłów.
Pod względem mechaniki Risen 2 Mroczne Wody poszły w nowe rozwiązana jak i prezentują zupełnie nowe pomysły oraz mechaniki. Na początek zmienił się zasadniczo proces lewelowania oraz rozwoju naszych postaci. System z Gothiców i Risena w pewien sposób się zachował ale w takim kształcie że ledwo go poznajemy. Tym razem nie zdobywamy lewelów ani doświadczenia, a jedynie punkty chwały, je otrzymujemy za walkę z potworami oraz wykonywane zadania. Punkty chwały możemy wykorzystywać za podbijania naszych statystyk, a mamy je podzielone na 5 osobnych gałęzi, te z kolei dzielą się na 3 pod grupy w danej gałęzi. Umiejętnościami są broń biała, broń palna, wytrzymałość, złotousty oraz magia voodoo, jak wspomniałem każda z tych gałęzi dzieli się na 3 osobne pod grypy, np broń pana mamy muszkiety, strzelby oraz pistolety. Klasyczne nauczanie u nauczycieli w pewien sposób zostało ale w zmienionej formie. Nauczyciele działają niczym perki z Fallouta, mogą nas nauczyć nowych umiejętności jeśli mamy złoto oraz jesteśmy warcząco dobry w danej dziedzinie. Jest to fajne bo kasy i punktów chwały w grze jest niewiele i jak pójdziemy pod rozwój konkretnych umiejętności to potem ciężko będzie nam zawrócić, naprawdę warto przemyśleć w co ładujemy. System walki, powiem tak zmienił się nieodwracanie kiedy z gry zniknęły kusze i łuki, a na ich miejsce weszła broń ostatecznego roz...p czyli muszkiety. Broń palna mimo iż jest momentami irytująca i drewniana nadrabia wszech mocą (Czterej muszkieterowie w tej grze to czterej jeźdźcy Apokalipsy niszą wszystko) co do walki wręcz początkowo za nic nie mogłem zrozumieć jak ona działa, dopiero kiedy nieco dłużej pograłem to rozkminiłem o co chodzi. Walka oparta jest głównie o blok, naszym zadaniem jest przebicie obrony przeciwnika lub wytrącenie z równowagi i przejście do kontrataku, silne ataki odblokowujemy razem z nauką nowych sztuczek, początkowo więc walka mieczykiem jest dosyć irytująca. Magia voodoo jest magią umysłu, za jej pomocą możemy osłabić wroga albo nasłać na niego jego towarzysza. Innymi rodzajem walki są nieczyste sztuczki czy zagrania czyli broń pomocnicza, bronią którą trzymamy ukrytą w lewej ręce może być pistolet który wypalimy naszemu przeciwnikowi między oczy. Jak to w RPG (w tym również takim pirackim) mamy oczywiście takie rzeczy jak kowalstwo, złodziejstwo, otwieranie zamków, retorykę a nawet rusznikarstwo. Ciekawostką są takie mini zadania związane z poszukiwaniem legendarnych przedmiotów, aby się o nich dowiedzieć należy przeczytać jakąś książkę o piratach i mamy zadanie związane z odnalezieniem legendarnego przedmiotu. A tym przedmiotem może być np legendarny lewy but pewnego pirata który przynosił mu szczęście, albo kula z armaty którą Inkwizycja zatopiła statek, przedmioty i opowieści z nimi związane są pełne marynistycznego humoru. Gra ma system kompanów, całe szczęście i nie tak upośledzony jak w Gothica i pierwszym Risenie, tutaj nawet działa, przynajmniej ja nikogo nie zgubiłem. W pewnym momencie gry trafia w nasze ręce nasz własny prywatny statek a my stajemy się prawdziwym kapitanem piratów, wówczas to gra która do tej pory wydawała nam się dosyć liniowa zamienia się w otwartą, możemy popłynąć gdzie chcemy, całe Morze Południowe stoi przed nami otworem, wówczas to mając statek możemy skompletować swoją załogę. Relacje z kompanami, są, i tyle o nich powiem, szczerze brakowało mi pewnej głębi w dialogach z nimi, choć trzeba przyznać że prawie każdy zapadł mi w pamięć. Nie zapomniana zadziorna Patti, nasza przyjaciółka - kochanka, Venturo protektor, przeklinający gnom Jaffar czy obłąkany Kostuch. No właśnie postacie, o ile w pierwszym Risenie postacie były poprawne to jednak brakowało im głębi, Risen 2 ma pełno charakterystycznych postaci, Stalowobrody, Indianie, Patti, Kostuch, Du Fuge, Berbeluch i wiele wiele innych. Na koniec należy wspomnieć o dwóch rzeczach, o Polskiej lokalizacji oraz o tym co się nie udało albo z czym nie zdążono. Polska lokalizacja jest dwojaka, z jednej strony czasami wychodzą takie dziwne kwiatki że nie mogłem zrozumieć o co chodzi, całe szczęście linie dialogowe są poprawne i dzięki temu rozmowy jakoś się kupy trzymają, jakoś głosów jest w miarę dobra, szczególnie szacunek dla pana Kopczyńskiego i pani Umer którzy wypadli naprawdę przekonywując, jednak ze względu na kilkukrotne babole oceniam ten dubbing jako nieudany. Rzeczy nie udane albo których zabrakło, naprawdę mam pewne wrażenie że gra miała być dłuższa, sam nie wiem dlaczego (potem dowiedziałem się że do gry są DLC i wszystko zrozumiałem) balans moim zdaniem nie jest przeprowadzony właściwie, broń palna jest ope, a w jednym z zadań kiedy dostajemy 4 protektorów z Inkwizycji z muszkietami możemy właściwie z ich pomocą podbić cały świat. Zabrakło mi jakiś głębszych relacji z naszymi towarzyszami na statku i ogólnej interakcji z okrętem, no i coś co sami twórcy się przyznali. W grze bowiem miał się pojawić wątek romansu między Bezimiennym i Patii, oczywiście grając w grę i chwilę po niej dobrze wiemy że pomiędzy nimi coś jest ale... cóż brakuje takiej pełno prawnej relacji między nimi, a zważywszy na charakter ich obojga mogło to by być nawet ciekawe, sami twórcy przyznali że nie dali rady tego zaimplementować gdyż pochłonęło by to lwią część funduszy aby zaimplementować to na zadowalającym poziomie. Podsumowując Risen 2 Mroczne Wody to gra całkiem dobra, szczególnie kiedy lubimy takie klimaty, ale czy naprawdę dobra, zdając sobie sprawę ze wszystkich jej wad, że jest drewniana, że korytarzowa i itp to zdecydowałem się dać grze 7.5/10. No i z całą pewnością zachęcam do zagrania.
Pozdrawiam Tybero.