Fabuła Star Stable - czy warto?
Większość z nas, gdy myśli o grze Star Stable, ma przed oczami zwykłą grę dla dziewczynek z końmi, która chce tylko zarobić na kupowanych przez nie coraz to nowszych ras tych zwierząt. Warto jednak przyjrzeć się lepiej temu tytułowi, bo może zaskoczyć.
Początek głównej fabuły nie zapowiada się spektakularnie. Ot, chodzimy po Moorland i pomagamy pogodzić zwaśnioną rodzinę Justina. Jego dziadek, Jasper, przez lata obwiniał świat o śmierć jego córki. Dalej żył w traumie i nie potrafił się z tym pogodzić. W końcu jednak udaje mu się zrozumieć prawdziwe uczucia zięcia dzięki staremu listowi. W międzyczasie poznajemy mechaniki gry, uczymy się jeździć, poznajemy kilka postaci i robimy dla nich kilka losowych questów. W chwile zaczynamy dostrzegać, że sterowanie koniem będzie udręką i jedyne co może nas pocieszać to całkiem dobrze zrobiona ścieżka dźwiękowa.
No okej, dostajemy dawkę historii kilku losowych mieszkańców, ale co dalej?
Okazuje się, że niedługo po tym Justin dostaje wiadomość od ojca i znika. Nikt nie wie dokąd.
Fabuła urywa się w tym miejscu i przez jakiś czas przechodzimy same poboczne questy. Przy około dziesiątym poziomie spotykamy się z Alex, Jeźdźczynią Dusz, która zaznajamia nas z kręgiem. Brzmi dziwnie, nie? Okazuje się, że na wyspie Jorvik są cztery dziewczyny z kręgów Słońca, Błyskawicy, Gwiazdy i Księżyca. W teorii są na Jorvik, bo dwie z nich zaginęły. Lisa po trasie koncertowej przestała dawać znak życia. Anna zaś zniknęła po zawodach we Francji.
Ich zadaniem jest ochrona wyspy przed Garnokiem - pandorycznym, ogromnym i niebezpiecznym potworem, którego chcą kontrolować Jeźdźcy Mroku. Niestety, nie dałoby się go powstrzymać bez zebrania i wyszkolenia wszystkich Jeźdźczyń Dusz. Okazuje się, że nasza główna bohaterka posiada podobne moce. Elizabeth, można powiedzieć opiekunka grupy, dała nam różdżkę, którą należało przyłożyć do kamieni runicznych danych kręgów. Wszystkie się zaświeciły, co dało sporo do myślenia.
Działania Jeźdźców Mroku zmuszają nas do odnalezienia brakujących dziewczyn. Brnąc w historię doszukujemy się w końcu ich pobytu - najpierw znajdujemy Lisę dzięki szczelinie pandorycznej - tak, była w Pandorii. Dużo później udaje się odnaleźć również Annę. Na jej twarzy widnieją nawet pandoryczne znamienia.
Mamy całą ekipę. A co z naszymi mocami?
Okazuje się, że mamy takie same moce jak Catherine, matka Justina. Według przepowiedni jesteśmy w stanie dokonać ogromnych rzeczy.
A co z Justinem? Był bardzo długo manipulowany przez Jeźdźców Mroku. Nie potrafił nam uwierzyć, że prowadzą go złą drogą - drogą przejęcia władzy.
Jeśli dotarłeś do tego momentu - spodziewałeś się, że ta gra może mieć tak zawiłą fabułę? Raczej mało kto mógł o tym pomyśleć.
Uważam, że warto jest chociaż spróbować spędzić w niej trochę czasu i dać jej szansę. Niestety, demotywować może czas, jaki trzeba poświęcić aby przejść całą tę fabułę, oraz abonament jaki należy płacić, aby mieć dostęp do pełnej gry. Przedstawiona przeze mnie historia to dosłownie zalążek całości. Poznajemy historię bohaterów, przeżywamy nawet śmierć niektórych postaci. Trenujemy, aby być jak najlepszymi jeźdźcami i pomagamy sobie nawzajem.