Jak to działa
5.0 1 1811 0
23.01.2020

THE OUTER WORLDS - REZENZJA

Oto gra, w której odwiedzamy wymierające, prawie post-apokaliptyczne osady, a ich ponury obraz łagodzony jest czarnym humorem. Oto wirtualny świat, w którym króluje retrofuturyzm, bo chociaż akcja osadzona jest w odległej przyszłości to wszystko wygląda jak z fantastyki naukowej lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Zapraszam...

Oto retroprzyszłość za kilkaset lat. Kilka korporacji zbudowało parę statków i wysłało do odległego systemu gwiezdnego, aby założyć kolonię. Niestety jeden ze statków - Nadzieja - nie dotarł na miejsce o czasie, a jego zahibernowani pasażerowie spędzili w kapsułach kriogenicznych dziesiątki lat. Pośród nich znaleźć można naszego protagonistę. Gość zostaje rozmrożony przez szalonego naukowca, na oko chyba potomka Christophera Walkena, i zrzucony na jedną z planet założonej kilkadziesiąt lat wcześniej kolonii, aby szukać chemikaliów potrzebnych do odmrożenia reszty ludzkich mrożonek ze statku Nadzieja. Oto jak zaczyna się nasza historia w kolonii zwanej Arkadią, a to jak się zakończy będzie już zależało tylko od nas… i od opcji, które przygotowali twórcy. The Outer Worlds jest grą Obsidian Entertainment, a więc twórców bardzo wielu gier RPG - w tym też, jeszcze sprzed czasów istnienia tego studia, oryginalnych Falloutów. A także New Vegas. I oto niespodzianka - weterani RPGów zrobili kolejnego RPGa.

Oto więc zwiedzamy sobie kolejne tereny kolonii, rozmawiamy z różnymi ludźmi, godzimy lub wyniszczamy zwaśnione frakcje, a od czasu do czasu zdarzy nam się nawet kogoś lub coś zastrzelić. Albo roztrzepać. Staro-Falloutowe klimaty czuć tu od samego początku, bo mamy tu to samo, ponure poczucie humoru. Co prawda dystopia post-apokaliptyczna została zamieniona na dystopię korporacyjną, w której zysk, wynaturzona korpo-kultura, złe zarządzanie i biurokracja pożerają człowieka, ale ogólny obrazek jest podobny. Ale dość szybko okazuje się, że ta mieszanka ma więcej smaków. The Outer Worlds chwilami przypomina też… Mass Effecta, bo dość szybko otrzymujemy swój statek, aby móc latać między planetami kolonii, a do tego kompletujemy załogę, która ma własne historie i związane z nimi, opcjonalne, misje, a w terenie nierzadko wtrącają się do prowadzonych dialogów. No i w paru momentach miałem też skojarzenia z serialem Firefly. Zamiast jednej dużej mapy gra oferuje kilka mniejszych, ale wciąż dość rozległych, a także garść relatywnie niewielkich lokacji, które wykorzystywane są jako miejsce akcji jednej lub kilku misji. I w prawie każdej z tych większych
miejscówek pojawiają się jakieś przeciwstawne frakcje i ich niejednoznaczny konflikt będziemy musieli rozwikłać - albo wybierając zwycięzcę, albo znajdując kompromisowe rozwiązanie.

Chyba największa zaletą tej gry jest to jak została napisana, a także to jak możemy kształtować dane questy swoimi wyborami i statystykami postaci. Wysoka percepcja i perswazja często otwierają inne drogi, ale czasem i siła lub zręczność mogą mieć kluczowe znaczenie w jakimś dialogu. Niestety niektóre zadania poboczne już nie są tak dobre. To znaczy - nie mamy tu questów typu “zbierz dziesięć ogonów zmutowanych szczurów”. Praktycznie każde zadanie poboczne ma fabułę i często jest to kolejna okazja do prowadzenia dialogów oraz podejmowania decyzji. Bardzo rzadko te opcjonalne questy opierają się na powtarzaniu nudnych czynności, czyszczeniu lokacji z przeciwników lub zbieraniu czegoś. Niestety problem tych pobocznych zadań bywa czasem inny - snują nudną opowieść i prowadzą do nieciekawego rozwiązania. Za to zaskoczyło mnie to jak mało jest tu walki - szczególnie jeśli chcemy jej unikać. Czasami zdarzało mi się grać nawet dwie godziny nie pociągając ani razu za spust. A sama walka jest całkiem niezła jak na taki tytuł. Gdyby to była strzelanka z krwi i kości to byłoby to średnie, ale nie z taką grą mamy tu do czynienia. Wszystko rozgrywane jest w formule pierwszoosobowej strzelanki, ale mamy tu też możliwość chwilowego spowolnienia czasu, które sprawdza się, moim zdaniem, lepiej od systemu VATS w trójwymiarowych Falloutach, bo tu zamiast prawdopodobieństw trafienia celujemy sami, a celując w określoną część ciała decydujemy o tym jaki efekt chcemy uzyskać - powalenie, oślepienie, okaleczenie i tak dalej. Pasek spowolnienia ledwo się zużywa kiedy stoimy w miejscu, ale szybko znika jeśli chodzimy i strzelamy, więc jest czas na podjęcie decyzji o tym co wrogowi podziurawimy. W walce pomagają nam też towarzysze wyposażeni w specjalne ataki aktywowane przyciskiem i mają one zawsze formę krótkiej animacji, która robi z nich totalnych złodupców.

5.0 (głosów: 1)
Art napisany przez Kacper12361838

Zaloguj się, aby zobaczyć komentarze

Gorące artykuły
Miejsce Nazwa gry i tytuł artykułu Kategoria Autor Rodzaj
1

Runy Tristana.

Poradnik TurboBagiety
2

Czy Crysis to przełom w branży gier wideo?

Recenzja BLAZEJ1
3

CSGO Prime (B2P) Osobista opinia na temat gry

Recenzja Pennard
4

Ciekawostki na temat gry Wiedźmin 3: Dziki Gon - [2#]

Poradnik JestemKacper
5

Crossout Crossout [PC] - Recenzja gry i wprowadzenie [F2P]

Recenzja Aynomev
6

Valorant - Raze, czyli połączenie mobilności i obrażeń

Poradnik Banana Peely
7

Football Team Football Team, czyli najbardziej reklamowana gra na Youtube w 2019

Recenzja Janusz1234567890
8

League of Angels Leauge of Angels, najgorsza gra tego typu

Recenzja Osa1020
9

Program Game Booster - Czy to działa?

Recenzja LiquidSnake
10

Minecraft crafting

Poradnik Kacper12361838
Chat