The Sims-poziom trudności, a dobra rozgrywka.
The Sims jest grą z 1999 roku stworzoną przez Maxis. W całości jest światowym fenomenem. Widać to przede wszystkim w konfrontacji z faktem, że czwarta część przekroczyła już lata cyklu produkcyjnego, moim zdaniem znacznie lepszych, poprzedniczek, choć to nie temat tego artykułu. Pierwsze Simsy wyróżniają się jednak, dość wysokim, często nie do przeskoczenia poziomem trudności, który wynika z nieistniejących w niej mechanik z następnych części, znanych prawie każdemu. Ich brak jednak jest też świadectwem jak gra rozwinęła się w ciągu 22 lat istnienia i co pokochali simomaniacy. Z tego powodu może to być znaczny element recenzji, będący jednocześnie najbardziej pozytywnym aspektem całej gry. Jestem fanką serii od dziecka, ale w jedynkę gram dopiero od kilku miesięcy z wieloma przerwami. Nie mam do tej pory pojęcia, jak ja, wychowana na drugiej części podołałam ciągłym rachunkom, narastającym górom śmieci i karaluchom (sic!). Więcej o tego typu "przygodach" w dalszej części mojego wywodu.
Mimo pozornie niewielkiej ilości rzeczy w trybie budowania oraz kupowania przy wszystkich dodatkach dostępnych dla jedynki, rozgrywka rekompensuje to w zupełności. Poza tym rzeczy te są trudniejsze do kupienia. Należy walczyć o awanse poprzez ciągłe posiadanie idealnego nastroju i dziesiątek znajomych, co bez The Sims: Abrakadabra może być trudne. Jednak kiedy uzyskacie dwa lub trzy awanse będziecie czuli większą satysfakcję niż w następnych częściach. Potrzeby spadają o wiele, wiele szybciej niż w najnowszej czwórce. Wymusza to niezwykłą umiejętność zarządzania od gracza, by Sim nie zaczął wąchać kwiatków od spodu. Parcele publiczne są bardzo dobrze wykonane jak na wczesne lata dwutysięczne, ale możecie na początku nie mieć czasu, by w ogóle je odwiedzać. Jedną z najważniejszych potrzeb jest tzw. „pokój”, czyli wystrój otoczenia sima. Dlaczego? Ponieważ jeśli jest ona niska sim nie chce robić najczęściej nic. Oznaczać to będzie kupowanie rzeczy, zarówno na zewnątrz i wewnątrz, które do siebie nie pasują, byle tylko sim czuł się dobrze. Mimo specyfiki tej potrzeby lubię takie utrudnienie. Inne utrudnienia to wysokie w porównaniu do dziennych wypłat sima rachunki, brak weekendów, co oznacza codzienne wyprawy do pracy lub szkoły (bezpiecznie można opuścić co drugi dzień, ale wtedy raczej będziemy próbować poprawić nastrój sima, a nie przygotowywać go do awansu i rozwijać go). Może się wydawać, że narzekam, ale samo to, że mój sim jest w stanie przeżyć w niezbyt wybaczającej błędy grze jest dla mnie źrodłem rozrywki i powodem, przez który polecam tę część.
Na zakończenie dla osób, które chciałby kupić i odpalić jedynkę, ale mają wątpliwości. Nie uważam, że poziom trudności powinien odrzucać potencjalnych graczy, wręcz przeciwnie. Uwielbiam ten kontrast trudności pomiędzy czwórką, która jest dla mnie zbyt łatwa, a jedynką, w której ledwo zaczynam kolejny dzień. może to za dużo powiedziane, ale naprawdę pierwsze dni mogą być decydujące o waszym zdaniu na temat dość leciwej dla wielu osób gry. Powiem wam, że spotkałam się z opiniami, że tę grę niezwykle trudno dostać tanio. Jest to prawda, ale trzeba być cierpliwym. Widziałam w tym miesiącu kilka ofert pełnej kolekcji The Sims po 120zł, ale bez przesyłki, co jest zdecydowanie lepsze niż często widziane 300zł. Na Windows 10 oczywiście ją odpalicie, po kilku modyfikacjach nawet w full HD. Ja akurat wybrałam taką rozdzielczość, bo nie mam retro monitora i nie lubię rozciągniętego obrazu, ale polecam dla retro graczy inny, dodatkowy monitor, gdyby miało im to przeszkadzać. Pozdrawiam i do następnego artykułu.