Trine 2- platformówka to już nie martwy gatunek
Stworzyli coś czego już dawno nie było na rynku czyli połączenie platformówki zręcznościowej z domieszką logicznych zagadek logicznych. Wszystko zawiera się w baśniowej oprawie.
Seria Trine ma trzy części, jednak ja skupie się najbardziej na części drugiej. Dlaczego ,,dwójka"? Pierwsza część była bardziej prekursorem. Była ciekawa jednak brakowało jej głębi. W trzeciej części twórcy się przeliczyli i nie trafili w potrzeby graczy, przez co nie sprzedała się w dużym nakładzie i zakończyła serię. Druga część przynajmniej dla mnie jest idealnym optimum tej serii.
Pod względem mechaniki mamy zwykłą platformówkę: stałe platformy, skrzynki, ruchome platformy, przeciwnicy, różne dodatkowe przeszkody zależne od tematyki poziomu. Jednak obecność trzech postaci sprawia, ze każdy poziom można przejść na parę sposobów. Łuczniczka potrafi rozbujać się na linie lub przeciąć linę strzałą. Czarodziej tworzy z powietrza schody i platformy. Wojownik służy głównie do walki, jednak jego tarcza ma też dość duże znaczenie w aspektach zręcznościowych, na przykład użycie tarczy jako spadochronu.
Oprawa graficzna jest utrzymana w typowo baśniowej konwencji. Silnik fizyczny jest tu bardzo dobry. Wszystko co nie zostało przymocowane podlega grawitacji. Znacznie unaturalnia to grę i ciężko znaleźć moment w którym coś wygląda na glitch.
Gra utrzymuje wysoki poziom także w dialogach. Nie są to ,,podejdź do postaci i wyświetli to jak miała wyglądać" tylko zabawne komentarze naszych bohaterów i subtelnie zaaplikowane cutscenki.
Oprawa muzyczna nie jest jednak zbyt bogata. Opiera się głównie na efektach dźwiękowych w ważnych chwilach
Ocena; 9,5/10