Wole kontrrewolucje ! Homefront: The Revolution
Tak oto wczoraj po sporym okresie ogrywania tego tytułu który był dla mnie taki o, skończyłem Homefront: The Revolution. No mam strasznie mieszane odczucia co do tej gry, z jednej strony jest całkiem sporo pozytywów ale ilość głupotek i dziwactw jest dla mnie tak przyłączająca że aż trudna do przełknięcia. Zapraszam was więc na recenzję Homefronta : The Revolution.
Gra wyszła 17 maja 2016 na PC a jednocześnie na konsole PS 4 i XBOX.
Seria Homefront jest serią strzelanek, zapoczątkowaną tytułowym Homefrontem który był klasycznym przedstawicielem gatunku, niczym się nie wybijającym ale jednak niezłym i poprawnym. No dobra ale jednak poklei. Zacznijmy od początku, jest rok 2027 Stany Zjednoczone Ameryki zostają zajęte przez totalitarne państwo Zjednoczoną Koreę, i jej główne ramię zbrojne Koreańską Armię Ludową. Wszystko odbywa się w sposób sprytny i przemyślany. Targane kryzysem ekonomicznym Stany kupują masowo groń i urządzenia elektroniczne od koreańczyków, kiedy wybucha kryzys Koreańczycy przybywają z pomocą humanitarną ale jest to jedynie przykrywka, no i co dalej, a no klasycznie KLA wyłącza broń Amerykańską (którą sama zresztą jak zaprojektowała) a następnie przejmuje absolutną władze nad krajem. Zaczyna się okupacja, no a gdzie okupacja tam i też ruch oporu czy kolaboranci. No i w to wszystko wkraczamy my, Ethan Brady członek ruchu oporu, niemota i niemowa, który podobnie jak ja nie wie jeszcze w co się pakuje.
No ile Homefront z 2011 (ten pierwszy) poszedł w klasyczne klimaty to jego kontynuacją postanowiła bardzo rozwinąć skrzydła i pójść na całość, jak to wyszło. No dziwnie bo gra traci klasyczną specyfikację, z typowej strzelanki zmienia się w rasowego sandbooksa (a przynajmniej próbuje go udawać) mamy więc strzelankę z elementami otwartego świata. I nieważne jak bardzo się starałem, to mimo wszystko zauważyłem że próbowano przeportować do tej gry zbyt dużo i zbyt nachalnie. Mamy więc parkur z pewnej gry o zombii (Dying Light) strukturę zadań i częściowo otwarty mapa (Far Cry) elementy składanki, podziały na strefy, ich przejmowanie, zadania czy choć kupno broni, wszystko bardzo zalatywało Far Cry, no ale w sumie to nie jest nic złego jeśli bierzemy dobrze wzorce prawda ? No nie jest, ale pod warunkiem że robimy to dobrze. A w Homefroncie wyszło to całkiem średnio niestety. Co jednak nie znaczy że ta gra nie ma lepszy momentów. The Revolution zgodnie z tytułem poszedł w kampanie inna pod względem mechaniki, mamy tu widoczny romans starego typu liniowego pokroju Call of Duty oraz otwartego Fry Cry. Mówiąc w prost strzelanie i misje przypominają te z Coda jednak rdzeń rozgrywki i zabawy to jest Fry Cry w czystej postaci. Co do samej mechaniki strzelania to powiem że jest poprawna, strzela się bardzo dobrze z biodra jednak strzelanie celownikiem było okropnie nieprzyjemne przez co nieraz wolałem bardziej bezpośrednie starcie. Po za tym w Homefroncie mamy typowe rzeczy dla sandbooksa, zadania poboczne, elementy craftingu, czyli wytwarzania przedmiotów, hakowanie, wywoływanie buntów wśród ludności cywilnej i takie tam rzeczy.
Wszyscy zgodnie muszą przyznać że Homefront wygląda bardzo ładnie, co nie dziwi gdyż wykorzystuje technologie opartą o silnik CryEngine 4, (od studia Crytek które stworzyła Crysisa) jednak też wszyscy przyznają że twórcy tego silnika są w stanie okiełznać tego wspaniałego stworka. Wiele gier wykorzystuje technologie tego silnika i piękno świata musi okupić pewną nieregularnością, czy to w obrazie czy w teksturach, no i w gliczach...tak gra jest momentami okropnie z gliczowana, osobiście grając natknąłem się kilka cudnych gliczy, choć trzeba przyznać że nie aż tak wiele i grę mogłem spokojnie ukończyć. Choć podobno wielu innych było w gorszych sytuacjach kiedy z powodu gliczy blokowały się zadania.
No a teraz przejdźmy do tego co tygryski lubią najbardziej (czyli ja) a jest to fabuła, klimat i świat przedstawiony. Ogólnie osadzenie akcji gry w futurystycznym świecie w którym mocarstwo światowe zostało pokonane przez podstęp jest całkiem całkiem. Klimat jest fajny, czuć te atmosferę okupacji, poniżenia i ogólnej depresji (szkoda że mechanika nieco to zaburza ale to szczegół). Fabuła choć w takich realiach powinna być mocna...no to niestety śsie, strasznie, jest okropnie słaba i nudna. Historią przedstawia nas Ethana Brady'a człowieka chyba niemego bo przez całą grę nic się nie odezwał (nawet kiedy koleżanka chce u zrobić coś niedobrego, em), ale sobie myślę że jednak jest on poprostu niewzruszony, twardy z niego chłop. No ale na serio to nie tylko nasz główny bohater jest słabiutki, słabiutkie są postacie poboczne, kompletnie wyprane z jakiego kolwiek sensu, sztampowe do bólu no i oczywiście tak przeraźliwie głupie. Przez całą grę kiedy musieliśmy atakować Koreańczyków i walczyć z kolaborantami...to miałem ochotę przyłączyć się do nich i pomóc im zdławić te rewolucyjne ścierwa. Wogóle poznanie naszego bohatera z rewolucjonistami jest słodziutki, najpierw biorą go za szpiega a następnie dziwna pani (którą podejrzewam o branie dopalaczy) chce nam obciąć sutki...em a na koniec przychodzi szef tego miejsca i stwierdza że żaden z nas szpieg i jesteśmy cacy. Miałem wrażenie że to psychiatryk, tylko że więźniów ktoś na jaja wypuścił z cel. Myślałem nad kolaboracją ale niestety takiej opcji nie było. Zwroty akcji okropne przewidywalne, logiki zdarzenie kompletnie mi brakowało. Nasi sojusznicy i postacie, były nie dosyć że zle napisane to niesympatyczne i nie dało się ich lubić (nie wspominam że były okropnie głupie). Urzekła mnie przed ostatnia misja, kiedy szuje rewolucyjne mordują legalnego burmistrza miasta a następnie nasz szef wzywa ludzi do buntu i żeby się w kurzyli...i oni to robią. To jak wzywali przez radio nikt nie posłuchał, ale jak przez telewizor i po zamachu to wszyscy posłuchali...no dramat. Dziur logicznych tu dużo, choć gra beznadziejną i kiczowatą fabułą nadrabia klimatem i w pewnym momencie rozgrywką, podobały mi się misje poboczne ale główny wątek był nudnawy.
Czy warto sięgnąć, jest wiele lepszych gier do ogrania ale z dwojga złego ta najgorsza nie była.
Pozdrawiam
Tybero.